Cześć dziewczyny ;-) Ja dzisiaj po przejściach...
Wczoraj wzięło nas z mężem na seksik... Było to okolo 22 i od razu zasnęłam. O północy zaczęły się bóle... Połączone z twardnięciem brzucha.... O 2 skurcze były już co 8 minut a o 3 były już co 2 minuty, więc udaliśmy się na porodówkę. Tam okazało sie, że skurcze mają 40-50% (matko, nie chcę wiedzieć co będzie przy 100%!!!
![No :no: :no:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/no.gif)
) i moja szyjka jest zachowana, czyli zero rozwarcia i nadal jest dluga... CHciałam wyjść do domu, bo po co mam leżeć na porodówce? Przyszedł zaspany lekarz i zaczął się na mnie wydzierać... Więc zostałam. I tak o 5 rano skurcze zanikły, a mnie ciągle badały położne... Przyszedł ordynator o 8 rano i powiedział, że nie widzi sensu mojego dalszego pobytu w szpitalu. Więc mnie wypisał... Spałam 2 godziny tylko i nie mam ochoty na spanie... nie wiem co jest, ale naprawdę przestraszyłam się porodu....