Z Michałkiem cały dzień rodziłam w szpitalu, i też się zaczęło od odejścia wód, a jak rodziłam Elę, to jak miałam skurcze co 10 minut, pojechałam jeszcze na zakupy do Janek. Kupiłam wiatrak, żeby mi było chłodno podczas karmienia. Jak wyjeżdżałąm z Janek to miałąm skurcze co 3 minutki, a jeszcze zdążyłam zawieżć synia do teściowej, zatargać wiatrak do domu, i dojechać na porodówkę z Pruszkowa do centrum Wawy
. Fakt, że urodziłam
natychmiast jak dotarłam, ale zdążyłam :-) To był świetny poród, nie zdążyłam się zmęczyć.Teraz też opóźnię mój przyjazd do szpitala, choć aż tak nie będę już ryzykować
najwyżej będę łazić dookoła szpitala, ale nie wejdę zanim nie będę rzeczywście rodzić. No chyba, żeby ta moja cukrzyca, albo coś innego zagrażało dzidzi
W każdym razie jak się zaczyna rodzić, to się wie
i nie ma sensu jechać za wcześnie, bo w szpitalu zawsze jest kiepsko..