Cześć dziewczynki.
Poczytam Was pózniej, na razie weszłam podzielić się z Wami radą, może przestrogą.. Słuchajcie własnego instynktu i nie słuchajcie porad ..lekarzy od wszystkiego... Właśnie wróciłam od chirurga z Młodszą córką. Od pewnego czasu skarżyła się na ból kolana po wysiłku, po każdym wfie wracała do domu z placzem. KOmu o tym nie mówiłam to : ból wzrostowy. Nawet znajoma lekarka, która jest internistą tak stwierdziła, dodając tekst "wyrośnie". Mąż oczywiście został tym przekonany bo co ja mogę wiedzieć skoro lekarz mói inaczej. Jakoś nikogo nie dziwiło, że ból wzrostowy jakoś na jednym kolanie tylko a raczej kończyny ma równe. Musiałam 3 tygodnie nalegać by mąż w końcu wziął dzień wolny, by z Małym ktos na ten czas został. Po wielkich przekonywaniach (mocno mi je utrudniła te lekarka) udało się. Chirurg już palcami wyczuł zgrubienie pod kolanem (lekarka internistka:"nic tu nie ma") , rtg. Na zdjeciu kość się rozchodzi. Guzowatość piszczeli. "Szczęście że przyszła pani teraz bo może zrośniemy to stablizatorem, póżniej byłaby operacja na której spiłowuje się kość". Mamy teraz stabilizator do stycznie, zwolnienie z wf całkowite. Póżniej kontrola czy gips na kolejne 6 tygodni czy operacja.
Dlaczego to pisze?
Bo często używamy tu pojęć, "znajoma lekarka nam powiedziała, poradziła, położna od wszystkiego mówiła to czy tamto, koleżanka wyczytała tu i tam, w intenecie pisało (a często są to pseudonaukowe prace, publikowane jako prawdy oczywiste)" a czujemy, że to nie to tylko ktoś nas przekonuje.. Ja dziękuję Losowi że zrobił ze mnie upartą babę bo może moje dziecko uniknie cierpienia operacji i rehabilitacji..
MIłego dnia