Ja nie widzę zdjęcia małej więc nie mogę się wypowiedziećPrzez naszą terapię i przedszkole mam styczność z różnymi niepełnosprawnościami... Powiem tak nasz autyzm chociaż moja Wiki nie mówi i ma lekkie upośledzenie to pikuś. Ale ta droga do diagnozy, do ustalenia terapii, znalezienie przedszkola, papierologia, ignorancja brak tolerancji... bardzo to męczące było. Iwona chyba pisała o braku bliskości... wszystko jest do wypracowania.
Wczoraj był u nas ksiądz po kolędzie, od razu zauważył,że coś nie tak z nią więc powiedziałam, że ma autyzm,a on to wszystko jasne. Najpierw się śmiała bo mój mąż ją nakręcił,że przyjdzie Pan w sukience, więc jak wszedł to miała napad śmiechu. Później zaczęła płakać bo musiałam wyłączyć tv a akurat było jej pół godziny na wieczorną bajkę. Ksiądz spytał czy mamy dla niej jakieś leki na uspokojenie... a taki się wydawał normalny na początku.
A ksiądz chyba minął się z powołaniem..
ZNam problem ignorancji. Mojego brata nie chcieli zapisac do zwykłej szkoły tylko sugerowali specjalną by mieć problem z głowy. Wyobraź sobie co czułby inteligentny chłopak, akurat w tej kwestii w pełni sprawny w szkole niedostosowanej do jego poziomu..Rodzice oczywiście nie zgodzili się..
I ładnie to napisałaś w takich sytuacjach wychodzą niepełnosprawności tych niby sprawnych..
Wierzę,że Wasza droga była męcząca. Między mną a bratem jest znaczna róznica wieku więc i ja tą drogę pamiętam ale pamiętam też jak cieszą drobne sukcesy..nieporównywalne do niczego