Dziewczyny, doczytanie Was zajęło mi całą 40 minutową podróż do domu
U nas ok. Wczoraj, jak operacja się skończyła, byliśmy tyle, ile się dało u małego na oddziale pooperacyjnym. Maciek długo wzbudzał się z narkozy, dopiero około 18 odłączyli go od respiratora. My w domu byliśmy o 22, chwilę Was poczytałam, ale nie miałam siły odpisać. Dziś o 10 mały wrócił na oddział chirurgii, gdzie już możemy być z nim cały czas. Maciuś jest bardzo dzielny, dużo śpi, nie płacze, dostaje leki przeciwbólowe. Od razu jak nas zobaczył, zawołał cienkim głosikiem o "am". Zjadł to, co mógł na leżąco: kaszkę, jogurt. Z rurek został mu tylko cewnik i dren, który okropnie bulgocze. Współczuję mojemu mężowi nocy tam. Mnie od stania przy łóżeczku boli kręgosłup. Ale to nic, w porównaniu z tym, co przechodzi mały. Można uczyć się od niego pogody ducha; dzień po operacji a on robił do nas minki i się uśmiechał
DZIĘKUJEMY jeszcze raz wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki i wspierają nas dobrym słowem!!!!
Hope, cieszę się że i operacja Twojego męża ok.
Widzę, że już coraz więcej z nas poznaję płeć i zaczyna czuć ruchy. Super
A ja, że jestem w ciąży wiedziałam na drugi dzień