reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipiec 2016

reklama
Plan dnia w naszym żłobku, moja grupa, czyli dzieci przedszkolne, w nawiasie grupy pierwszej, ale to tylko wynikający z obserwacji, na jedynce, poza kilkoma wyjątkami w zastępstwie, nie bywam za często (chyba, że wyściskać te najmłodsze dzieciątka!)

6-8 przyjmowanie dzieci, u nas do 7 na jednej grupie, potem grupy rozchodzą się do siebie i tam nadal jest przyjmowanie dzieci, zabawy indywidualne, grupowe ( na jedynce przewijanie w razie potrzeby, sen w razie potrzeby, tam jest traktowanie bardziej indywidualne, od potrzeb maluszków) U nas dzieci mogą przychodzić też później...
8 u nas toaleta, mycie rączek itp.
po 8 śniadanie (na jedynce karmienie bez wyjątku, na jedynce dzieci same nie jedzą, bo nie potrafią, to dzieci do półtora roku albo do momentu jak zaczynają pewniej chodzić, wtedy idą na dwójkę, ale zazwyczaj z jedną panią przechodzą po roku na dwójkę, ja bynajmniej jestem jak najbardziej za takim rozwiązaniem, żeby nie zmieniać dzieciom grup i pań w ciągu roku! Aaa! Niektórzy rodzice dają swoje kaszki czy jedzenie na cały dzień, według zaleceń lekarza czy własnych potrzeb.
po śniadaniu u nas znów toaleta ( nie wiem jak na jedynce, pewnie według potrzeb, ale przypuszczam, że po śniadanku dzieciom są wycierane lub myte buźki)
9 na czwórce muzyczny poranek, zabawy w kółku, trochę gimnastyki itp. Jeżeli było lato i później wychodziłam na dwór, to robiliśmy o tej godzinie próby do występów zgodnie z kalendarzem ( na jedynce z tego co pamiętam sen, a jeżeli dzieciątku spać się nie chce to albo kolanka, albo bujaczek, albo kojec i zabawki do rączki, powiem z doświadczenia, że dzieci, które w domu nie śpią o tej porze, w żłobku po jakimś czasie wyrabiają sobie taki rytm, że śpią, bo też wcześniej wstają, żeby do żłobka dotrzeć)
9:30 zabawy indywidualne i grupowe ( na jedynce po śnie, który nie jest długi, bo jest poranny, zabawy w kółeczku, razem z paniami, dzieci razem, książeczki, śpiewanie, słuchanie muzyki, pielęgnacja według indywidualnych potrzeb, również sen, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Picie ze swoich kubeczków, wedle potrzeby).
10:15 u nas zaczynały się zajęcia według programu nauczania, latem spacery, w inną porę roku również, w zależności od pogody czas poszczególnych czynności ulegał przesunięciom, trwanie do mniej więcej 11, gdzie była toaleta i o 11 zupa, po zupie toaleta, mycie zębów, sen na leżaczkach ( na jedynce obiad wcześniej, przed 11 na pewno, bo dzieci na jedynce do 11 nie wytrzymują, wiosną, latem, ale też w inne pory roku, z tym, że rzadziej, niż moja grupa, to na pewno, bo maluszki, wychodzenie na dwór, w wózeczkach, które są zostawiane w wózkowni - to ważne, podpytajcie jak jest u Was, bo u nas często dziecko przywiezione autem pozostawało bez wózka, ale wtedy dziewczyny brały bujaczki, są też maty, zabawki itp. dla dzieci poruszających się już bardziej na czworakach czy nóżkach, na dwójce też jest duży taras i tam dwójkowe dzieci też spędzają czas)
11-13:30 sen ( z biegiem czasu śpią wszystkie dzieciaczki, czasami zdarzają się wyjątki, ale to bardziej u mnie, bo dzieci już większe, wtedy jest tylko leżakowanie, nie zmuszamy do spania)
13:30 u nas toaleta, czesanie, ubieranie ( na jedynce obiad szybciej z racji wcześniejszego snu i wcześniejszej pobudki)
14 obiad
14:30 toaleta i podwórko ( na jedynce dzieci o tej porze u nas już nie wychodzą, bo rozchodzą się do domu, a to maleństwa i tak u nas jest, ja ze swoimi fru na dwór i tam są zabawy indywidualne, grupowe, bo przed południem to u mnie często spacer, po południu podwórko i tam rodzice odbierają dzieci. Jeśli pada zabawy na sali.
16 zamknięcie żłobka

Pewnie pominęłam coś, bo tyle tego, chwilę mnie tam też nie ma, ale mam nadzieję, że mniej więcej opisałam co i jak. U nas na jedynce są dzieci od pół roku do roku albo półtora więc nie wiem czy te nasze dzieci nie trafiłyby już do grupy drugiej, gdzie plan jest bardzo podobny, z tym, że dzieci tam w ramach zajęć i prac grupowych pracują też z kredką itp. (cudne są te pierwsze obrazki!!) oraz rozpoczyna się nocnikowanie po każdym posiłku :) Nie ma też snu w godzinach porannych, tylko jeden sen po zupie ( bo dzieci już z rana snu nie potrzebują, bo są większe)

Ufff, no nieźle!

Pzdr! Dobrej nocy!
 
O! I Ilona jest! Dziewczyny piszcie częściej!! Co tam Ilona u Was?? Moja też się czołga :) Coraz sprawniej, barierkę trzeba na schodach już zamontować.
 
Needi, gdzieś Ty była?! Dlaczego nie piszesz?! Co u Was? Ale mi się fajnie zrobiło, jak Ciebie ujrzałam! :) Miłe ciążowe wspomnienia...Moja nie raczkuje. Martwi Cię to?

Resztę nadrobię...Coś tam już poczytałam, dziś w końcu było ładnie więc cały dzień na dworze :)

:( Przepraszam, że się nie odzywałam. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że nikt mnie tu nie będzie pamiętał, to nie będę musiała się wstydzić, że tak Was zostawiłam, ale nie ...:rolleyes:. Krótko mówiąc życie mnie pochłonęło. Maja jest super grzeczna, bobas anioł. Martyna dalej miewa swoje humory, ale jest w przedszkolu, to jakoś dajemy radę.

Maja jutro kończy 10 miesięcy i właśnie nie raczkuje. Siedzi posadzona (nie podnosi się z leżenia) i swobodnie się w siadzie obraca itd. od jakichś dwóch miesięcy. Leży na brzuszku, kołuje po bawialni i robi samolocik, ale nie chce się podnieść na "raczka". Waży około 11 kg. Może jej za ciężko.
Zafiksowałam się na tym punkcie, bo Martynka raczkowała jak miała 8,5 miesiąca, ale chyba muszę zwyczajnie odpuścić i poczekać, bo nie widzę żeby coś było nie tak.

Lila widzę, że Ty dalej odpisujesz i dbasz, żeby nikt nie czuł się pominięty:D. Dobrze, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Okres ciążowy jest już taki daleki, jakby to było sto lat temu:eek:. Pozdrawiam serdecznie

Jasiu jeszcze nie raczkuje ale za to się czołga po całym domu :)

Czołga się w przód? To przynajmniej jakieś poruszanie się. Muszę się chyba uzbroić w cierpliwość:laugh2:
 
;)Nie do końca się z Tobą zgodzę, może i uczy samodzielności i kreatywnośći bo dziecko nie mając żadnego towarzysza będzie samo szukalo zajęcia, ale zabawy z innymi zarówno dziećmi jak i dorosłymi są napewno dla dziecka bardzo rozwojowe bo ono musi się od kogoś uczyć pewnych wzorców, sama widzę jak Zosia już naśladuje, zaczepia innych:-) pozatym tak, zajmie się sama sobą sama, ale czy potem nie będzie miała problemów z nawiązywaniem kontaktu z innymi. Hmmm to są takie pytania na które każda z nas ma własna odpowiedź. :-) moim zdaniem Zosia jest jeszcze za mała na samodzielna zabawę co nie zmienia faktu że jakby w ciągu dnia chociaż 30 minut zajęła się sama sobą to byłabym wdzięczna :-) a odnośnie telefonów, tabletów itp to masz 100%racji:-)

Jak już zajrzałam, to się wypowiem ;)
Moim zdaniem, to czy małe dzieciątko chce się bawić samo zależy też od jego charakteru. Moje córki są zupełnie różne.
Starsza Martynka całymi dniami na mnie wisiała. Nie dało rady, żebym odeszła. Praktycznie mało co robiłam w domu. Ale co powiem... wyrosła z tego (magiczne pocieszenie funkcjonujące tylko w rodzicielstwie:D).
Maja za to od początku była spokojna. Teraz mogę co najmniej na godzinkę po obudzeniu zająć się domem a ona bawi się zabawkami. Magia:)
Mimo wszystko staram się jak najwięcej z nią przebywać, bo zaraz wracam do pracy, a ona za szybko urośnie. Mój mąż nie chce już więcej dzieci i to jest ostatni bobas w moim domu (chyba, że przeprowadzę sabotaż:cool2:) w najbliższej 20-latce.
 
Hejka:-) u nas wczoraj bardzo ciężki wieczór, Zosia zasnela normalnie poczym po godzinie się obudziła i tak strasznie zaczęła płakać nic nie pomagało, ani noszenie, ani bujanie, ani nasze łóżko, płakała tak aż gardlowo i wkładala rękę do buzi i tak tarla biedulka, taka była zmęczona kładla się na kocyku a ten ból zębów jej nie dawał zasnąć, strasznie się umeczyla, dopiero po nurofenie po 40 minutach się uspokoiła. Pozatym taka była zła, każdy dotyk odpychala, a jak chciałam dać cycusia to tak mnie ugryzła że wszystkie gwiazdy zobaczyłam :-) Ale powiem wam że pierwszy raz takie coś i już miałam z nią jechać na sor, ale to ewidentnie zęby więc nie wiem czy by tam coś pomogli:-/ taka była zmęczona że spała cała nac bez pobudki. Dzisiaj już jest dobrze, wesoła od rana:-)

Też nauczyła się klaskać, najpierw jedna rękę miała nieruchomo i tylko jedna uderzała:-) a teraz już fajnie obiema klaska:-) wogole zainteresowała się swoimi rękami - wyciąga je przed siebie i ogląda :-)

Ja natomiast wkoncu zaliczyłam okuliste i znowu mi się pogorszył trochę wzrok :-/ już mam - 3.zainwestiwalam w nowe okulary:-) może więcej będę coś w nich teraz chodzić bo tak to cały czas soczewki. Oczywiście zostawiłam tam majatek:-/

Miłej niedzieli :-)
 
O! I Ilona jest! Dziewczyny piszcie częściej!! Co tam Ilona u Was?? Moja też się czołga :) Coraz sprawniej, barierkę trzeba na schodach już zamontować.
Jestem jestem :) w zasadzie to zaglądam tu codziennie ale nie lubię pisać z telefonu :) a Jasiu też tak śmiga po domu że oczy trzeba mieć dookoła głowy :) najbardziej poszkodowany jest kot bo Janek wylewa mu wodę i dlatego miski najczęściej są gdzieś wyżej :)
:( Przepraszam, że się nie odzywałam. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że nikt mnie tu nie będzie pamiętał, to nie będę musiała się wstydzić, że tak Was zostawiłam, ale nie ...:rolleyes:. Krótko mówiąc życie mnie pochłonęło. Maja jest super grzeczna, bobas anioł. Martyna dalej miewa swoje humory, ale jest w przedszkolu, to jakoś dajemy radę.

Maja jutro kończy 10 miesięcy i właśnie nie raczkuje. Siedzi posadzona (nie podnosi się z leżenia) i swobodnie się w siadzie obraca itd. od jakichś dwóch miesięcy. Leży na brzuszku, kołuje po bawialni i robi samolocik, ale nie chce się podnieść na "raczka". Waży około 11 kg. Może jej za ciężko.
Zafiksowałam się na tym punkcie, bo Martynka raczkowała jak miała 8,5 miesiąca, ale chyba muszę zwyczajnie odpuścić i poczekać, bo nie widzę żeby coś było nie tak.

Lila widzę, że Ty dalej odpisujesz i dbasz, żeby nikt nie czuł się pominięty:D. Dobrze, że pewne rzeczy się nie zmieniają. Okres ciążowy jest już taki daleki, jakby to było sto lat temu:eek:. Pozdrawiam serdecznie



Czołga się w przód? To przynajmniej jakieś poruszanie się. Muszę się chyba uzbroić w cierpliwość:laugh2:
Tak czołga się w przód ale do tyłu też potrafi :) zaczyna się wspinać to myślę że z raczkowaniem też ruszy. Jeszcze tej dupki nie potrafi dźwignąć :)
 
Needi jak fajnie że się odezwałaś, nie licz na to że zapomniałyśmy o Tobie, co to, to nie!:p

Moja Natalka nie siedzi, nie raczkuje, pełza jedynie do tyłu. Parę dni temu zaczęła podejmować próby przyjęcia pozycji do raczkowania - próbuje wejść na kolanka ale na razie jeszcze nie do końca jej się to udaje. Ogólnie parę dni temu (pisałam o tym) wylądowaliśmy na ip i była konsultacja z neurologiem i kazał rehabilitować bo za słabe umiejętności jak na ten wiek. I mimo, że cały czas byłam zwolenniczką tego że dziecko ma się rozwijać we własnym tempie to pójdziemy na te rehabilitacje, bo jednak trochę się zaczynam martwić i do tego dochodzi presja otoczenia :/

Aż zaskoczona jestem jak piszecie o tych różnych zabawach no w chowanego, Natalka chyba mniej kumata trochę, nadal raczej badanie zabawek i obserwacja tylko. No i wygłupy typu łaskotanie, patataj na kolankach ;) nie umie bić brawo, papa ani nic takiego.

Okres mi się spóźnił pierwszy raz w życiu 8 dni, mówię wam jakiego miałam stresa, juz myślałam ze jestem w ciąży. Planujemy drugie dziecko ale później, mi juz psycha siada od siedzenia w domu i bardzo bardzo chce już wrócić do pracy więc byłam przerażona tą wizją. Ale ufff właśnie dziś rano przyszła miesiączka więc sobie spokojnie zdycham z bólu brzucha :p

Lila super że opisałaś jak taki dzień wygląda, Ty to nasz skarb jesteś tu, takie źródło informacji ;) ja się cieszę że Natka idzie do prywatnego żłobka bo dzięki temu czuję że mogę więcej wymagać, i taki plan dnia u nas to wiedziałam jak wygląda (jest podobnie jak u Was). Aczkolwiek właścicielka jest taka sympatyczna że sama chętnie o wszystkim opowiadała, ale mimo wszystko dobrze jest czuć trochę władzę:p niż być zdanym na dobrą wolę.
 
Aaa i jeszcze o chrzcinach było. Ja miałam chrzcić w maju ale nie wpadłam na to że wtedy są komunie i wszystkie restauracje już pozaklepywane:/ a nie chcę robić w domu. W czerwcu najbliższa rodzina mi się rozjeżdża na wakacje więc postanowiliśmy zrobić imprezę łączoną na roczek. Natalka kończy rok 11-go, chrzciny z roczkiem zrobimy 16-go. Nie chciałam tak no ale trudno. Mam żal trochę do rodziny że mi nie podpowiedzieli że w maju są komunie, ja w ogóle o tym nie pomyślałam. Tak to się mądrzą na wszystkie tematy ale jak jest coś co by mi sie przydała podpowiedź to nikt nie pomyślał heh :p przy drugim dziecku będziemy chrzcić w kwietniu lub wrześniu. Już będę mądrzejsza.
 
reklama
Wpadłam w ogóle dziś na pewien pomysł, ale nie wiem czy dobry. Bo ogólnie Natalka źle reaguje na kogokolwiek poza swoimi rodzicami, nie mówiąc o zostaniu z kimś innym samej. A że idzie do żłobka to pomyślałam sobie że mogłabym jedną z opiekunek z tego żłobka zatrudnić do pomocy np na godzinę/dwie codziennie lub kilka razy w tygodniu. Tak na zasadzie niani. Żłobek jest blok obok więc nie musiałaby specjalnie jechać tylko by przyszła przed lub po pracy. I może by się Natalka przyzwyczaiła i lepiej zniosła pobyt w żłobku jakby jedną ciocię wcześniej poznała. Ciekawe czy właścicielka żłobka by się zgodziła. Co myślicie o tym? Głupie??
 
Do góry