MOże się powtarzam, ale bardziej od porodu boję się tego ile będę musiała zostać po nim w szpitalu, własnie ze względu na odwiedziny.. Pamiętam jak chodziłam jak zombie. Psychika mi już tak siadała, że córki nerwowe się robiły. Obydwie miały tak, że najaktywniejsze były w nocy a w dzień spały a ja ani w nocy ani w dzień bo w dzień odwiedziny na sali.. Dwa dni bez snu to koszmar, nawet nie odespałam porodu bo i jedna i druga urodziły się po 14stej więc czas odwiedzin już trwał. MOże ktoś umie spać jak mu w pokoju gadają, czy chodzą- ja nie i byłam wykończona, jakby mi chociaz jeden dzień dołozyli bym została to chyba wyłabym jak bóbr. Teraz dowiedziałam się, że juz nie ma godzin odwiedzin i najbliższa rodzina może być non stop..TYlko z tego powodu rozważam zmianę szpitala, mimo,że z innych rzeczy byłam zadowolona