mailuj
Fanka BB :)
ja chyba wolę żeby mi zrobili, zawsze to specjalistki. tak czytam Wasze obawy o poród i wcale sie im nie dziwię. Ja rodziłam dosyć młodo ale dzięki temu, ze posłuchałam jak się kiedys rodziło od babci - terapia szokowa - jakos tak dałam radę. Dużo dała mi szkoła rodzenia z mądra położną, która o niektórych wstydliwych rzeczach mówiła bardzo dużo,z humorem i ze szczegółami więc czułam jakbym sama to przeżywała. Jasne, ze każda z nas ma inny próg bólu, ja swój juz poznałam i wiem, że dam radę ale sporo też zależy od nastawienia psychicznego.Naprawdę pomaga poczucie humoru i dystans do samej siebie. Ale też poddawanie się całkowicie rutynie lakarzy i położonych nie ma sensu. Mamy instykt i powinniśmy z niego korzystać. I to co pisały już wcześniej dziewczyny - prawie całkowity brak wstydu. te badania , pochody, wietrzenie krocza w grupie podobnych do siebie kobiet ;-) naprawdę są nieodczuwalne. Wiem , że dla pierworódek brzmi to niewyobrażalne ale tak właśnie jest. Ja pamietam, że jak byłam po terminie kilka dni to poszłam do szpitala i tak po 3 dniach na kolejnym badaniu jedna lekarka mówi widze zielone wody, druga, ze są czyste, trzeci, że nic nie widzi i ta pierwsza po raz kolejny zagląda i przebija pęcherz- O pęcherz przebijam to dzisiaj już pani urodzi. W normalnych okolicznościach bym ich zabiła ale sie ucieszyłam , ze to już bo nie mogłam doczekac sie porodu. Tak działa właśnie psychika ciężarnej w szpitalu ;-) Damy radę wszystkie bo nie takie zadania przed nami los stawia, a kobiety rodzą od tylu lat, że musi być dobrze. Buziaki,spadam bo cos chyba gadam sama do siebie ;-)