jak ja się cieszę że tamten rok się skończył
miałam dość grudnia, bo calutki bez jednego dnia przerwy w domu szpital. Najpierw ja zapalenie oskrzeli, potem Maja katar a następnie zapalenie płuc. Dalej mąż ostre zapalenie tchawicy i oskrzeli, a na wigilię przyjechała prababcia chora i nawet słowem nie powiedziała że ją boli gardło czy coś. Dopiero jak wyszliśmy od teściów to im powiedziała że chora przyjechała. Wiecie na co?? na angine jełopka i zaraziła obie dziewczyny. Do tego Mai doszło zapalenie ucha, a gorączka przy anginie ją tak wykańczała że brak słów. Jestem wściekła na babkę, stara a głupia. Na leki wydaliśmy ok 700zł. I jeszcze mi na sylwestra jakieś zapalenie wyskoczyło i dostałam kuracje aż na pół roku. Wyniki krwi mam lipne, anemia po ciąży wciąż jest. Kurde myślałam że już wyczerpaliśmy limit na choroby. Zobaczymy jaki będzie ten rok.
A poza chorobami i tymi przygnębiającymi sprawami wszystko dobrze. No prawie, bo Majkę bardzo boli brzuszek, śpi po 5-10 min, budzi się z płaczem takim przeraźliwym. Aaaa no i sinieją jej rączki i nóżki. Muszę to sprawdzić w pon u lekarza, bo bardzo się martwię.
No i co tam jeszcze, Julka po 3 tyg w końcu poszła do przedszkola i wyjść stamtąd nie chciała tak się stęskniła za dziećmi. W środę mają bal karnawałowy. Poszłam z nią do wypożyczalni strojów, masakra najpierw chciała być księżniczką potem wróżką, czarownicą, biedroneczką, krygryskiem (tj tygryskiem
) świnką peppą, piratką i coś tam jeszcze. Zdecydowałam że nic nie wypożyczamy, mała pójdzie z ślicznej sukience, do tego kupiłam skrzydełka, różdżkę i opaskę i będzie wróżką, bo zdecydowała na koniec, że jednak chce być czarodziejką.