my właśnie ukończyliśmy strojenie naszej choineczki. Taką naszą małą tradycją jest, że kupujemy choineczki w donicach - wykopywane ale z korzeniami i po świętach sadzimy w naszym ogródku. Na razie ...odpukać rosną - mamy nadzieję, że i tegoroczna się przyjmie. Tym razem udało się nam drogą kupna nabyć świerk srebrny - kłujący jest tak, że ubierałam go w rękawiczkach ale... cudnie pachnie
- no i w końcu zrobiło się tak jakoś ... świątecznie. Teraz już zaczynam mieć małą traumę na myśl spotkania w święta z teściową bo jakoś umiarkowany kontakt z nią mam i od ślubu w sierpniu nie widziałam jej na oczy. Znając życie będzie cały czas płakać - bo tak u niej objawia się radość z bycia babcią. A jak mnie po raz kolejny spyta (bo pytała już zanim fasolka była w planach) czy dam jej wnusia czy wnusię zabrać na wczasy... to chyba zejdę tam przy świątecznym stole... Ludzie to naprawdę problemy mają?!

