kociata, chyba jednak zapeszyłamz tymi grzecznymi dzieciaczkami. Owszem poszły ładnie wczesnie wstac, ale między 22-23 Olga obudziła się na jedzenie i niestety Mikołaj też sie obudził (ale nie dlatego, że płakała, tylko tak o; z reszta on kiepsko sypia...) i była jazda:-(Ze zmeczenia, rozdrażnienia tak sie rozpłakał, że masakra. Nic tylko do mamy a ja z mała przy cycu... Mąż nie miał absolutnie nic do gadania, tylko mama i mama. Wreszcie uspokoił się, ale Olga nie mogła coś zasnąć i tak czuwaliśmy wszyscy w czwórkęW kańcu koło 1 poszliśmy spac i tak było do rana (ja karmiłam jeszcze o 5).
Niestety tak to może być z tymi naszymi parkami...
Niestety tak to może być z tymi naszymi parkami...