Hej!
Surv, sklepik bardzo mi się podoba, jego zawartość również. Póki co na zakupy kasy brak, ale wciąż jeszcze mam nadzieję, że kiedyś się to zmieni.
Kamu nie widziałam, że Twój chłop jest instruktorem. Od dawna? Ty masz prawko?
Guzy są chyba wpisane w życie naszych dzieciaków - Julka rzadko ma ślad, ale obija się x razy dziennie.
Tosika, ja też bym nie szczepiła. No i cieszę się, że firma W jest w Twoim zasięgu. A co do kataru, to ja w pierwszym (najważniejszym dniu) cały czas pskiam wodą morską i odciągam (tak w kółko). Oprócz tego daję wapno, cebion i trzy razy dziennie w nos euphorbium. W ten sposób po dwóch dniach jest prawie po katarze. Pod warunkiem, że nie wyjdę na pole, jak wyjdę, to zaczyna się co jakiś czas znowu lać.
Dorka, ja jeszcze specjalnych działań nocnikowych nie podejmuję
Tymi w tym wieku był już bardzo ekonomiczny, a Julka zupełnie nie. Poczekam aż załapie ideę nocnika na tyle, by mieszkanie nie było zasikane. Ciekawe ile będę musiała czekać
Jedziemy dziś do tej paskudnej doktorowej. Mam wrażenie, że pipka wciąż nie taka jak trzeba i pewnie znów będzie po nas jeździć. Stresa mam takiego, że hej. Wiem, że to głupie, ale jakoś nie mogę zapanować nad samą sobą.
Biznesowo wciąż kryzys. Dopóki można było go pokrywać z kasy własnej, to było ok. Mam wrażenie, że trzeba będzie podjąć jakieś męskie decyzje, mimo iż nawet mi bardzo ciężko by to przyszło.
Liczę na to, że moje nastroje po tej nieszczęsnej wizycie będą bardziej optymistyczne.