reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe mamy 2022

Oznacza się poprzez @nazwauzytkownika 🙂 wyskoczy Ci i musisz w to kliknąć @Ewelina&

Jeśli chodzi o zdjęcia to dziewczyny poproscie lekarza od razu, zanim wyłączy obraz z usg. Ja wczoraj od razu powiedziałam że bardzo proszę o zdjęcie i nie było problemu, a też nie zawsze dostaję mimo że chodzę prywatnie. Lekarz nie powinien wam odmówić.
Dzięki, nie pomyślałam o tym.
Tak czy inaczej, chyba zacznę jednak chodzić prywatnie.
 
reklama
Najgorsze to szarpanie, mój mi tylko mówi że silny chłopak rośnie (łudzi się że syn będzie) 🤣
U mnie z chłopakiem objawów. NIe było Hahha Ale jeśli marzycie o synku to wlasnie jego wam życzę.
Ja po moich przejściach chce poprostu zdrowe dziecko. Donoszone urodzone w terminie. Gdybym miała wybrać to troszkę przewaga na dziewczynkę bo zawsze chciałam mieć córkę ale drugi chłopczyk tez będzie super. Mój synuś jest przesuper nie zamieniłabym go na żadna dziewczynkę :) Wiec niech poprostu będzie mały zdrowy ludzik :) pokocham jak swoje :)
 
Leżenie leżeniem ale obiad zrobić trzeba, tym bardziej ze mój z teściem dzisiaj węgiel przywieźli i go sprzątają, no to mnie aż głupio że ja byczę się po całości a oni na tym dworze w mroziku a jeszcze powiedział, ze potem w domu ogarnie.
Naciepałam wszystkiego do gara i się bulgotało pare godzin... teraz tylko doprawiłam i gorąca pikantna sycąca zupka meksykańska gotowa 👍🥘🥣

wracam leżakować.
już nie wiem co by tu sobie w tv puścić ...
 
reklama
Cześć dziewczyny, lipcowe mamy czytam już jakiś czas ale ciągle bałam się dołączyć żeby nie zapeszyc... U mnie termin na 24 lipca. Teoretycznie dzisiaj zaczynamy 8tydzien ale z usg płód ok 3 dni mniejszy.
Staraliśmy się z mężem 2 lata, nigdy wcześniej nie byłam w ciąży. Mam cały segregator badań związanych z niepłodnością a udało się przypadkiem, kiedy owulacja była po niedrożnej stronie, prolaktyna 2x ponad skalę a progesteron za niski. Może zadziałał czynnik psychologiczny bo wiedziałam że w tym cyklu nie ma szans.
Niestety w poniedziałek na wizycie (chodzę prywatnie) Pani doktor powiedziała że jest ok 50% szans na utrzymanie ciąży bo pęcherzyk jest niejednorodny, postrzępiony i ma zły kształt... Serduszko już biło. Zdążyłam już opłakać tą ciąże i przygotować się na poronienie. Nie chciała nawet jeszcze zakładać karty ciąży, miałam przyjść za 10 dni i wtedy sprawdzić czy serduszko dalej bije. W razie krwawień miałam pojawić się natychmiast.
I tak trzy dni później w nocy podczas podcierania zauważyłam lekkie plamienie, później rano dalej to samo. Już pogodziłam się z tym że się nie udało.... Pani doktor nie przyjmowała tego dnia więc zapisałam się do jej męża, który zajmował się moją niepłodnością. Poszłam na wizytę już z nastawieniem że koniec mojej ciąży. Pan doktor sprawdził na USG i serduszko dalej biło, bąbelek był większy tyle ile powinien. Uspokoił mnie że jego zdaniem ryzyko teraz jest jak w każdej ciąży, chociaż ten pęcherzyk dalej moim zdaniem wygląda okropnie. Zwrócił uwagę na niejednorodną kosmówkę więc mam leżeć , dostałam L4 i kolejna wizyta 28/12. Ale karta ciąży już założona. Dodał też luteinę. Od początku ciąży biorę heparynę.
Jestem przerażona i nie wiem komu już mam ufać. Codziennie zastanawiam się czy serduszko dalej bije :(
Objawy ciąży ciągle mam, mdłości, zmęczenie, także pocieszam się tym że to dobrze. Jak wytrwać w takim strachu :( boje się powiedzieć nawet rodzicom żeby zaraz po świętach nie przekazywać złej informacji. Ale z drugiej strony wiem że ciężko będzie mi to ukryć podczas świąt przy okropnej awersji do jedzenia i zapachów.
Przepraszam za ten długi wywód, życzę wszystkim zdrówka i spokoju
 
Do góry