Nie jesz-tyjesz a zresz-tyjesz. To taka mala różnica przypominam.
Ale nikt nie sugeruje ze masz nie udane życie.
Po prostu wkurza mnie takie podejście. W diecie ciężarnej nie może zabraknąć węglowodanów białka zwierzęcego roślinnego czy błonnika nawet czekolady tez nie... Myślisz ze sama marchewka i jabłkiem dasz dziecku wszystko co potrzeba? To gratuluję podejścia...
Ja jem to na co mam ochotę mięso wędliny białko słodycze wszystko to czego organizm się domaga. I nadal mam nie dobór witamin które trzeba uzupełniać suplementem jak np żelazo którego szybko ubywa. Przytyłam 12.5 kilo i nie czuje się z tym źle. Bo wiem ile potrzebują dzieci w moim brzuchu. Dietę trzeba urozmaicac a nie uszczuplac w składniki które są potrzebne.
Chyba ze mamy inna hierarchię wartości...
Nikt się nie usprawiedliwia. Ale skoro organizm domaga się ogórków z cukrem to znaczy ze czegoś mu brakuje tak?
Jazda po bandzie to jest to co się tu wyprawia...jak nie odchudzanie to kłótnia o to ze dziecko w foteliku może śmigać całymi dniami i nie ważne co mówią lekarze nie ważne co doświadczenie innych a to co sobie ktoś wymyśli. Skoro ważniejsza dieta niż dziecko ok. Skoro ważniejsze swoje wygodnictwo to tez spoko ale potem niech żadna taka "mądra"nie steka ze dziecko ma nie dobór czegoś albo leżycie na patologii z głęboką anemia.