Hihi- fajne te wasze opowieści studniówkowe :-) u mnie nie było takich akcji ale zabawa była przednia do rana, a że jeszcze wtedy byłam praktycznie świeżo zapoznana ze swym przyszłym małżonkiem to bawiłam się jeszcze lepiej :-) cycków ani butów nie pogubiłam
...a figura...ach...błoga cudowna daaaaleka przeszłość...
Dziś na wedze jest ok 8,5kg na+
teraz to głupieje już bo ja sama ważę się rano zawsze (na takiej wadze "normalnej"), gin, waży wieczorem i w ubraniu (zawsze 2-3kg więcej), a teraz jeszcze kupiliśmy wagę wreszcie elektroniczną i też pokazuje coś innego
... coż do porodu będę się ważyć na 2
No a tak w ogóle to wczoraj otrzymałam dwie wiadomości- jak to bywa- dobrą;-) i złą
U gina- wszystko ok:-)- tzn. byłam u tej kobity do której chodzę jako do drugiego lekarza. Nie zbadała mnie, ale za to zrobili KTG i wyszło że skurczy brak a z serduchem Małęj ok
dostałam skierowanie na to HBS i HcV no i mam zrobić ten posiew po 35 tyg- ok
Potem miałam mieć jak zakładałam rutynową kontrolę u
okulisty...tiaa..
Tyle, że po zakropieniu oczu atropiną i dogłębnym przyglądaniu się w głębie moich poszerzonych źrenic, lekarz dopatrzył się że na dnie mma nieduże, ale jednak tzw. któtkowzroczne zwyrodnienia siatkówki
bo wada -7/-8. No i powiedział tak- zawsze możesz spróbować rodzić SN, może nic sie nie stanie, ale gdybyś była moją żoną (a jest to mąż mojej znajomej) powiedziałbym rodź przez cesarkę!
no i dostałam papierek- wyrok-
"ze względu na wysoką krótkowzroczność i zmiany zwyrodnieniowe siatkówki przeciwskazany poród siłami natury"
Zważywszy na wczorjaszą akurat dyskusję, wiem, że dobre pare dziewczyn chętnie by się zamieniło, ale mnie to nie cieszy w najmniejszym nawet stopniu
Tyle czytania o tym jak wygląda poród SN i czego się spodziewać, szkoła rodzenia, ćwiczenia, Mężuś który chciał być ze mną przy porodzie, przewidywana mała dzidzia, ułożona chyba od 3 miesięcy już główką w dół...i dupa!!!
a potem kolejne dziecko i kolejne CC bo oczy mi sie nie wyleczą
Nie wspomne już o połogu i bolesnej ranie pooperacyjnej... chciałam szybko dojść do siebie i się małą zajmować a tu nie dość że najpierw 3-4 doby w szpitalu to potem jeszcze inwalidka w domu przez parę tygodni z bolącym pociętym brzuchem...
zajefajnie
A już o możliwych komplikacjach po pocięciu powłok brzusznych nie wspomne, bo mam nadzieję, że mnie ominą
No więc ogólnie jesteśmy z Ł "przeszczęśliwi" z takiego obrotu sprawy
...jeszcze ide za tydzień to potwierdzić do "mojego" okulisty, ale skoro ten to zobaczył to w ciągu tygodnia magicznie nie zniknie