DAGISLA może zróbmy osobny wątek odnośnie szkoły rodzenia? żeby później było łatwiej wszystkim znaleźć ?? co myślicie o tym dziewczyny ??
a co to do zimy... wstałam o 6:25 a do pracy dojechałam 9:30 nie jadłam śniadania bo się śpieszyłam... do tego nasza droga dojazdowa do posesji była zasypana na maxa a przy końcu ściana śniegu od pługu... no i się zakopaliśmy... więc kolejne 15 minut walka ze szpadlem i śniegiem... po drodze bez zakopania, ale z zawrotną średnią prędkością 30-40 km/h
bo dojechaniu do Warszawy pod pracę mojego B zakopaliśmy się, bo oczywiście nikt parkingu nie odśnieżył... więc co Basia musi zrobić ?? iść do durnego carrefoura wymodlić jakąś chociażby saperkę, bo inaczej do domu nie wrócę...
aaaa no i zadzwoniłam do gminy z prośbą o odśnieżenie drogi dojazdowej do posesji, bo to droga gminna (ok 80m!) - więc wybaczcie, ja tego odśnieżać nie będę!! Pani nie dość że nie wiedziała o którą drogę chodzi 9po 10minutach tłumaczenia jak idiocie z podaniem nazwisk wszystkich sąsiadów w zasięgu kilometra, mniej więcej zajarzyła, ale powiedziała, że nie gwarantuje, że dzisiaj ktoś to odśnieży, bo mają dużo roboty
^&#)*#(&%)!(*&%)@!(&%)(&@# tyle miałam do powiedzenia tej Pani ale się powstrzymałam
Jakby co to po dojechaniu do domu skoczę do sąsiada który ma koparkę... może nam odśnieży... bo inaczej to boje się, że nie wiedziemy...
Aaaaa i jakby tego było mało, to się rano z moim B pokłóciłam... no bo on to nerwowy jest i się wkurzył na te warunki... no to ja go zaczęłam uspokajać, że nie warto, że po co, że to mu nic nie da, że to nic nie zmeini i takie tam... no a on do mnie z wrzaskiem "ZRÓB COŚ Z TYM!! ZADZWOŃ GDZIEŚ NIECH TO SPRZĄTNĄ!!" no to mnie zatkało na chwile, ale później się sama wydarłam, żeby się na mnie nie wyżywał i że sam może zadzwonić, a tak w ogóle to nie moja wina, że spadł śnieg... no i po tym wpadłam w ryk bo mi hormony uderzyły całkiem... no więc zaczełam tam się dławić i szlohać, a jego zatkało... wpadł w panikę i w ogóle mu się głupio zrobiło... zaczął mnie przepraszać i obiecał że mi to wynagrodzi, że nie sądził, że tak zareaguję, że on nie na mnie zły tylko na śnieg...
No to wam się naprodukowałam... przepraszam... ale musiałam wyrzucić to wszystko z siebie :-) brykam zaraz w poszukiwaniu łapaty :-) 3majcie kciuki