Akaata czy Ty z tą chorobą nerek będziesz rodzić naturalnie, czy cesarką? Szczerze nie wiem co Ci poradzić z lekarzem - jak mu nie ufasz, to może idź się skonsultuj z jakimś innym w międzyczasie?
Moja kumpela miała gronkowca i w 9 miesiącu brala razem z mężem antybiotyki, a po porodzie jej dziciaczkowi zaaplikowali też antybiotyk. Wszystko się dobrze skończyło.
No moja pani gin powiedziala, że sama nefrostomia jeszcze nie jest wskazaniem do cesarki, więc póki co nastawiam się na naturalny. Myślę jeszcze z nią rozmawiać na ten temat bliżej kwietnia no i z urologiem.
Co do konsultacji to z oddziału u mnie w szpitalu chyba jeszcze tylko 1 lekarz mnie nie konsultował, no i niby wszyscy mówią to samo, nawet ordynator, ale ja myślę, że to ręka rękę muje i co mają mówić. Napewno ta nefrostomia to jakieś zabezpieczenie, zwłaszcza że problem nie rozwikłany.Teraz przykład Karoli mnie jednak chyba przekonał, że musze z tym łazić (zresztą zostało 3 miesiące)przynajmniej mam kontrolę nad nerką, wiem, że mi mocz spływa i nerka pracuje. A te bakterie niby w tej rurce tylko, a nie w nerce.
A gdzie ona miała tego gronkowca? bo to napewno uzależnione jest od jego siedliska?
Za mna koszmarna noc. Od razu po polozeniu sie kaszel zaczal dusic mnie tak potwornie, w plucach charczalo i swiszczalo, ze wytrzymac nie moglam. Po jakiejs poltorej godzinie meczenia siebie i Ł wynioslam sie do drugiego pokoju by choc on sie wyspal.
Po jakims czasie odkrylam, ze w pozycji siedzacej minimalnie mniej swiszczy w plucach i jako tako jestem w stanie oddychac. Wiec naznosilam poduch, oblozylam sie z kazdej strony i tak spalam. Masakra. Dzis umierania ciag dalszy... Juz caly brzuch mnie boli potwornie od tego kaslania i napinania miesni
oj bidulko.
witam :-)
ja od wczoraj zalatana, bo dzisiaj robilismy małemu urodziny. strasznie ten czas leci,mam juz w domu trzylatka!!! (w sumie od jutra)
nie mam siły nadrabiac zaleglosci, ale zagladam, zeby nie bylo :-)
trzymajcie sie mamuski :-)
Sto lat dla synka!!!:-)
karola trzyamj się kochana i głowa do góry, teraz to juz musi byc tylko dobrze. A kup sobie coś, ja polecam ciuszki bo one zmiękczają serducho i sa lekiem na wszystkie smutki, przynajmniej w moim przypadku.
Wesoła to łożko jest boskie, a mamusia piekna na fotach.
My wczoraj byliśmy na tej parapetówce i o dziwo nawet było miło. Pośmiałam się, wszyscy podziwiali jaki mam brzusio i jak ladnie wyglądam Trochę się tam pomęczyłam, bo siedzieć przy stole prawie 5 godzin to masakra i jak wróciliśmy do domu to prawie od razu skoczyłam pod kołderkę (wcześniej musiałam tylko posilić się kanapeczkami z dzemem brzoskwiniowym, za czym ostatnio szaleje ) i dzisiaj leżakowałam prawie do południa.
Od jutra zaczynamy remont. Na pierwszy plan idzie nasza sypialnia, w której będzie póki co narazie spala nasza dzidzia. Najgorsze że koloru jeszcze nie wybrałam, jakoś się nie mogę zdecydować. Eh. No i będę odcięta od Was kochane... :-( jak tylko trochę ogarniemy to powiem męzulowi żeby podłączył mi neta i się odezwe, ale to pewnie za jakiś tydzień najwcześniej, więc jakby coś to się proszę o mnie nie martwić, że nie podpisuje listy obecności :-)
I sypie i sypie ten śnieg... eh