dzien dobry:-)
ja sie boje przylozyc jakiekolwiek swiatlo do brzucha, bo Olka i bez tego dostaje wariacji:-) na dodatek jak słyszy głos K. to tylko sie rozbija wewnatrz brzucha, a jak K. polozy reke to chwilka ciszy i juz z tatusiem razem zaczynaja wariowac. K. puka a Mała tanczy na prawo i lewo:-) i mogliby tak caly dzien
i moj kochany K. chory... migdaly wielkie i spuchniete, katar ze nos odpada i uszka bola... najwczesniej w pt pojdziemy do laryngologa i mam nadzieje ze mu pomoze. a tak mi go szkoda, wykupilam juz pol apteki, ale nic nie pomaga... a jeszcze dzisiaj lecimy pierwszy raz do szkoly rodzenia - K. nie wykazuje zbyt duzego entuzjazmu i jeszcze ma imieniny wiec szkoda mi go meczyc...
a wczoraj tak sie zdenerwowalam, bo zmielilam 3 kg ziemniaków na placki i sie okazalao, ze dupa... na poczatku myslalam ze "ciasto" sknocilam, wiec dosypalam maki - nie wychodzily... uzywalam nowej patelni, wiec zmienilam na sprawdzona - tez nic nie wychodzilo no i koniec konców okazalo sie ze ziemniaki w kompletnie nienadajacym sie gatunku na placki ziemniaczane... no i garnek masy ziemniaczanej poszedl w kanal, bo placki albo byly surowe albo z miejsca sie spalaly na wegiel... no i na moj pyszny obiad byly kanapki......
a zla bylam jak osa, bo jeszcze wszytko w bolach robilam, poniewaz kichnelam z napietym brzuchem i nadwyrezylam sobie miesnie... 20 min siedzilam na kibelku, bo poszlam siku a juz wstac nie mialam jak bo tak bolało... siedzilam i plakałam, K. co 5 min dzwonil czy juz wstalam, jak wstalam to nie bylo zmiluj sie tylko do obiadu. jak paralityk szykowalam wszytko a i tak nic nie wyszlo. plackow niet, tylko bol mi pozostal do teraz.
jak kojazycie jak biega indyk, to ja teraz poruszam sie podobnie
no wiec zaczyna dzien od twixa i zycze wszytkim brzuchatka milego dnia:-)