aga002
Fanka BB :)
aniez z Młodym pomagały mi.....jabłka nie żartuje ale z tego co czytam to wręcz może nasilić objawy, od 2 dni na szczęście jej nie było.
Aga wracaj do nas szczęśliwie
Aga wracaj do nas szczęśliwie
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Super, ze Mlody tak dobrze zniosl przedszkole:-)
co do zgagi, to ja musze znalesc swoja przyczyne, bo mam co wieczor mega atak i juz mi sie plakac chce, bo nie wiem co na nia brac. Mieta pomaga, ale tylko na godzinke, a potem od nowa
Kochane kwietnióweczki,
pragnę dołączyć do Waszego grona.. :-) mogę??
Z wielka przyjemnością czytam Wasze posty.. 9 kwietnia to dzień spotkania z naszą córeczką:-) nie możemy się już z mężem doczekać...
katik jak tam mężulek się dziś czuję ????
Katik a to nie dysk????? bo wiesz żeby nie przestał się ruszać
A z tym moim mezem to doslownie do Kwietniowek u lekarza powinnam napisac...
Do wieczora fatalnie, ledwie chodzil. Pol nocy przestekal, kazda zmiana pozycji to gehenna. Tabletki przeciwbolowe nie przynosily ulgi. Rano zebralam sie do pracy z obietnica, ze jak tylko otworza przychodnie to zadzwonie do naszego lekarza rodzinnego. Maz zostal w lozku, do pracy nawet sie nie wybieral.
W przychodni "mila" pani z rejestracji poinformowala mnie, ze pierwszy wolny termin na wizyte u lekarza jest na jutro wieczor . Na nic wyjasnienia, ze maz juz dzis nie poszedl do pracy, ze chodzic nie moze. Nie ma wczesniejszych wizyt i koniec. Lekarz tez do domu przyjechac nie moze, bo jezdzi tylko do dzieci. Mezowi prosze podawac tabletki przeciwbolowe. Nie dzialaja? Prosze poczekac, zaczna...
Wqrwilam sie na maxa, rzucilam sluchawka. Widziala to kumpela angielka, wziela fon i zadzwonila ona. Ze ja w ciazy jestem, ze sie zdenerwowalam, ze mam nadcisnienie (nieprawda, ale czego sie nie mowi by osiagnac sukces ;-)), ze nie mozna tak ludzi traktowac itd... Ok, miejsce sie znalazlo, na zaraz. Dzownie do meza - ze ma sie zbierac do lekarza. Po 20 minutach mi oddzwania, ze lezy na podlodze, i dosc do drzwi nie umie, ze o wejsciu do auta nie wspomni. Wiec dzownie znow ja do przychodni. Hmmmm, jedyne co moga zrobic, to przepisac tabletki przeciwbolowe (standard- painkillers sa tu przepisywane na kazda dolegliwosc) oraz tabletki rozluzniajace miesnie. Mam wpasc odebrac recepte dla meza. Nikt go nie obejrzal, nikt nie zdiagnozowal. Biore taxi, jade na koniec miasta do przychodni, odbieram recepte, tabletki z apteki. Wpadam do domu, maz nadal na podlodze, nie umie sie podniesc. Taxi czeka by mnie do pracy podrzucic. Wolam faceta, by mi pomogl z mezem, we dwojke jakims cudem dociagamy go do auta i ladujemy do tylu. Pedze do szpitala na emergency. Podjezdzam pod wjazd dla karetek, bo najblizej do drzwi, maz wyjsc nie umie. Wpadam do rejestracji, prosze by ktos do niego wyszedl - nie ma kto, musi sam do nich wejsc. Wychodze, biore wozek inwalidzki, prosze goscia z karetki by mi pomogl. Wytargujemy meza z auta, jedziemy do rejestracji. Czekac..... Po 10 minutach wola nas pielegniarka. Mierzy cisnienie, daje kolejna tabletke przeciwbolowa, bo maz ledwie siedzi. Na moja prosbe o jakis natychmiastowy zastrzyk dowiaduje sie, ze musimy czekac na spotkanie z lekarzem. Ok, jedziemy do poczekalni, czekamy miedzy 50 innymi chorymi. Mija pol godziny, maz juz oczy przekrwione z bolu, zsuwa sie z krzesla bo wysiedziec nie moze. Ide do pielegniarki, prosze by przyspieszyli nasze wejscie. Czekac, dostal tabletke przeciwbolowa, przejdzie mu. Czekamy kolejne pol godziny. Maz juz niecenzuralnie na glos jedzie, widze ze ma dosc. Kolejny raz prosze pielegniarke o szybsza reakcje. Czekac, jest kolejka. Meza cholera bierze, prosi (dosyc dobitnie) bym go zabrala do domu. Nie ma co oponowac, widze ze siedzi resztami sil. Jedziemy do domu. Znow ledwie wytarguje go z auta, po schodach do sypialni wchodzi na czworaka. W drzwiach sypialni pada, i nie daje rady dalej. Ja w placz, on skamle jak pies. Ja pierd....
Lezal z godzine, potem centymetr po centymetrze posuwa sie w kierunku lozka. Wejscie do niego graniczy z cudem. Jak juz wchodzi zasypia w sekunde. Obudzil sie godzine temu. Obiad na lezaco (mala praktyke karmienia mialam), potem siku do wiadra.
Dzwonilam godzinke temu znow do lekarza, mam zadzwonic kolo 21 jak sie maz czuje. No i brac tabletki przeciwbolowe, powinno przejsc.
Na moja sugestie, ze jesli to dysk to raczej tabletkami przeciwbolowymi sie tego nie leczy - dopiero orzekl, ze FAKTYCZNIE to moze byc dysk. Zobaczymy co bedzie rano, wzial adres, jakby co to wpadnie.
Dżizys, ta sluzbe zdrowia tutaj nalezy puscic z dymem!!!!!!!!!!!!1