reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kwietniówki 2010!!!

aniez z Młodym pomagały mi.....jabłka nie żartuje ale z tego co czytam to wręcz może nasilić objawy, od 2 dni na szczęście jej nie było.

Aga wracaj do nas szczęśliwie:tak:
 
reklama
Jestem -zmęczona -mała wczoraj chciała pobiegać:confused2: i pobiegała -już nie wiedziałam jaką pozycję mam przyjąć żeby się troszkę przesunęła...

Justa24 a Ty kiedy dodasz następną fotkę??????

Aga2010
banalnie prosty -jak dla kogo -dla mnie prosty to "Źródła finansowania małych i średnich zakupów w supermarkecie":-D

Katik a to nie dysk????? bo wiesz żeby nie przestał się ruszać:no:

Ba uwielbiam Housa -to jego chamstwo jest rozbrajające:-D

Aniam141 dogadałam się z kim trzeba ze dziewczynka:tak:

Karola322:-D

Waniliowa hahaha a może jakieś imię które znaczy "niespodzianka":-D

Ilonka1985 trzymam kciuki, modlę się... bądź dzielna...

Aniez buziaka mu dałaś przy nowych kolegach:szok::szok::szok::szok::szok: siarę synowi robisz:confused2::confused2::confused2::confused2:

Kici69 no to nie tylko Ty!!!!! ja przez sen słyszę -ale Ty masz w końcu fajny tyłek grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr:eek::eek::eek::eek: no i później słyszę "nic na to nie poradzę....podobasz mi się":-D:-D:-D:-D

Kwiatuszku piękna córeczka:-D:-D:-D no to może być długie to usg;-) my jak byliśmy to dziwczyna 3 razy wychodziła żeby zrobić coś co by malucha obudzieło:-p ale uparciuch był mały i po 40 minutach przełożyli wizytę:sorry:

Aga002 no ja do brzucha mówiłam jak do Niego:tak:

Wesoła24 trzymam kciuki za postępy w rehabilitacji:tak:

Magda ciosek hahaha no tak -w sumie nie pamiętam jak to się zmywa -a nie w takim żółtym płynie co się do wanny wlewa:eek:

Amorek trzymam kciuki i czekam na wiesci:tak: a my pisąlyśmy o przeciekaniu na wątku o lekarzach -moze to nie upławy tylko to mokro właśnie????

Dagsila
hahaha pizza strawiona więc kolejne polowanie na mieście:-D:-D:-D:-D

Ella1, Mamusia87, Elma, Wronka, Forget me not, Elvie, Kamisia pozdrawiam
 
Cześć Dziewczynki :-)

Na początku, przepraszam, że od paru dni tak pobieżnie piszę, ale zapewneim, że czytam Was regularnie :-)

Poprostu od kilku dni lepiej się czuję- bóle brzucha zamieniłam na zgagę :eek::-D, ale ta ostatnia mnie nie martwi (choć jest upierdliwa strasznie, ale coś o tym wiecie:-)) bo to normalne, a bóle brzucha mogą być normą a mogą być groźne :sorry: No w każdym razie nadrabiam zaległości w szeroko pojętym życiu! :-) Wczoraj byłam z przyjaciółką wreszcie w kinie i na pogaduchach, a dziś przedświąteczne porządki- walczę dzielnie z kuchnia i łazienką :cool2: ale wygrywam :-D

Poza tym odważyłam się "zaryzykować" (choć obiecywałam sobie że dopiero zacznę od stycznia) i kupiłam troche ciuszków dla Dzidzi przez allegro :-) teraz czekam aż przyjdą.. ;-)

Acha- wczorajsze wasze opowieści o słodyczach jedzeniu i waszych rozpieszczających brzuszki mężach ubawiły mnie do łez!!! :-D:-D:-D Ja nawet tak nie szaleję, choć słoik nutelli który kupił mi Ł w zeszłym tygodniu już się kończy :eek::-D coż...trzeba "zamówić" następny :-p

Dobra, wracam do porządków ;-) 3majcie się mamusie!!!:-)
 
noooo,ja dziś odpuściłam sobie wszystko-obudziłam się w południe,do tej pory siedzę w szlafroku...nie chce mi się jeść,boli mnie gardło i główka pęka...:-:)-:)-(

a muszę zejść zaraz do apteki po nospę.wczoraj miły doktorek mnie zbadał i powiedział,że ''ciut przytwardawy ten brzuszek'',ale że z szyjką wsio ok(długa i zamknięta)to tylko nospa 2 razy dziennie...a ja nospy już od dłuższego czasu nie brałam...

wymyślam imię dla mojej niespodzianki:-):-):-) i.......nic oprócz antosi,poli i zosi mi się nie podoba...
 
Kochane kwietnióweczki,
pragnę dołączyć do Waszego grona.. :-) mogę??
Z wielka przyjemnością czytam Wasze posty.. 9 kwietnia to dzień spotkania z naszą córeczką:-) nie możemy się już z mężem doczekać...
 
Kochane kwietnióweczki,
pragnę dołączyć do Waszego grona.. :-) mogę??
Z wielka przyjemnością czytam Wasze posty.. 9 kwietnia to dzień spotkania z naszą córeczką:-) nie możemy się już z mężem doczekać...

oczywiście że możesz... witamy Cię cieplutko... przedstaw nam się może ? powiedz coś więcej o sobie...

Jak chcesz dołączyć do listy kwietniówek poproś wronkę, aby umieściła Twoje dane na liście: nick, płeć, termin i wybrane imię :-)
 
ja jeszcze na chwilke wpadlam.
Powiem Wam, ze smieje sie sama z siebie, bo co chwila zaczepiam o cos brzuchem:-D znaczy nie uderzam w nic, tylko "muskam" rozne rzeczy:-p np jak na biurku jest stos papierow, a ja przechodze obok (a przejscie jest dosc waskie, ale spokojnie zmiescilyby sie 2 takie jak ja) to zle jakos odleglosc obliczam i buch w ten stosik:zawstydzona/y: Jak siedze przy biurku, to tez juz zaczynam czuc wiecej siebie, bo musze dalej krzeslo wysunac, zeby mlodego(ej) nie zgniesc - az sie boje myslec, co to bedzie za 4 miesiace... :rofl2:
 
katik jak tam mężulek się dziś czuję ????

Katik a to nie dysk????? bo wiesz żeby nie przestał się ruszać:no:

A z tym moim mezem to doslownie do Kwietniowek u lekarza powinnam napisac...
Do wieczora fatalnie, ledwie chodzil. Pol nocy przestekal, kazda zmiana pozycji to gehenna. Tabletki przeciwbolowe nie przynosily ulgi. Rano zebralam sie do pracy z obietnica, ze jak tylko otworza przychodnie to zadzwonie do naszego lekarza rodzinnego. Maz zostal w lozku, do pracy nawet sie nie wybieral.
W przychodni "mila" pani z rejestracji poinformowala mnie, ze pierwszy wolny termin na wizyte u lekarza jest na jutro wieczor :-D. Na nic wyjasnienia, ze maz juz dzis nie poszedl do pracy, ze chodzic nie moze. Nie ma wczesniejszych wizyt i koniec. Lekarz tez do domu przyjechac nie moze, bo jezdzi tylko do dzieci. Mezowi prosze podawac tabletki przeciwbolowe. Nie dzialaja? Prosze poczekac, zaczna...
Wqrwilam sie na maxa, rzucilam sluchawka. Widziala to kumpela angielka, wziela fon i zadzwonila ona. Ze ja w ciazy jestem, ze sie zdenerwowalam, ze mam nadcisnienie (nieprawda, ale czego sie nie mowi by osiagnac sukces ;-)), ze nie mozna tak ludzi traktowac itd... Ok, miejsce sie znalazlo, na zaraz. Dzownie do meza - ze ma sie zbierac do lekarza. Po 20 minutach mi oddzwania, ze lezy na podlodze, i dosc do drzwi nie umie, ze o wejsciu do auta nie wspomni. Wiec dzownie znow ja do przychodni. Hmmmm, jedyne co moga zrobic, to przepisac tabletki przeciwbolowe (standard- painkillers sa tu przepisywane na kazda dolegliwosc) oraz tabletki rozluzniajace miesnie. Mam wpasc odebrac recepte dla meza. Nikt go nie obejrzal, nikt nie zdiagnozowal. Biore taxi, jade na koniec miasta do przychodni, odbieram recepte, tabletki z apteki. Wpadam do domu, maz nadal na podlodze, nie umie sie podniesc. Taxi czeka by mnie do pracy podrzucic. Wolam faceta, by mi pomogl z mezem, we dwojke jakims cudem dociagamy go do auta i ladujemy do tylu. Pedze do szpitala na emergency. Podjezdzam pod wjazd dla karetek, bo najblizej do drzwi, maz wyjsc nie umie. Wpadam do rejestracji, prosze by ktos do niego wyszedl - nie ma kto, musi sam do nich wejsc. Wychodze, biore wozek inwalidzki, prosze goscia z karetki by mi pomogl. Wytargujemy meza z auta, jedziemy do rejestracji. Czekac..... Po 10 minutach wola nas pielegniarka. Mierzy cisnienie, daje kolejna tabletke przeciwbolowa, bo maz ledwie siedzi. Na moja prosbe o jakis natychmiastowy zastrzyk dowiaduje sie, ze musimy czekac na spotkanie z lekarzem. Ok, jedziemy do poczekalni, czekamy miedzy 50 innymi chorymi. Mija pol godziny, maz juz oczy przekrwione z bolu, zsuwa sie z krzesla bo wysiedziec nie moze. Ide do pielegniarki, prosze by przyspieszyli nasze wejscie. Czekac, dostal tabletke przeciwbolowa, przejdzie mu. Czekamy kolejne pol godziny. Maz juz niecenzuralnie na glos jedzie, widze ze ma dosc. Kolejny raz prosze pielegniarke o szybsza reakcje. Czekac, jest kolejka. Meza cholera bierze, prosi (dosyc dobitnie) bym go zabrala do domu. Nie ma co oponowac, widze ze siedzi resztami sil. Jedziemy do domu. Znow ledwie wytarguje go z auta, po schodach do sypialni wchodzi na czworaka. W drzwiach sypialni pada, i nie daje rady dalej. Ja w placz, on skamle jak pies. Ja pierd....
Lezal z godzine, potem centymetr po centymetrze posuwa sie w kierunku lozka. Wejscie do niego graniczy z cudem. Jak juz wchodzi zasypia w sekunde. Obudzil sie godzine temu. Obiad na lezaco (mala praktyke karmienia mialam), potem siku do wiadra.
Dzwonilam godzinke temu znow do lekarza, mam zadzwonic kolo 21 jak sie maz czuje. No i brac tabletki przeciwbolowe, powinno przejsc.
Na moja sugestie, ze jesli to dysk to raczej tabletkami przeciwbolowymi sie tego nie leczy - dopiero orzekl, ze FAKTYCZNIE to moze byc dysk. Zobaczymy co bedzie rano, wzial adres, jakby co to wpadnie.

Dżizys, ta sluzbe zdrowia tutaj nalezy puscic z dymem!!!!!!!!!!!!1
 
reklama
A z tym moim mezem to doslownie do Kwietniowek u lekarza powinnam napisac...
Do wieczora fatalnie, ledwie chodzil. Pol nocy przestekal, kazda zmiana pozycji to gehenna. Tabletki przeciwbolowe nie przynosily ulgi. Rano zebralam sie do pracy z obietnica, ze jak tylko otworza przychodnie to zadzwonie do naszego lekarza rodzinnego. Maz zostal w lozku, do pracy nawet sie nie wybieral.
W przychodni "mila" pani z rejestracji poinformowala mnie, ze pierwszy wolny termin na wizyte u lekarza jest na jutro wieczor :-D. Na nic wyjasnienia, ze maz juz dzis nie poszedl do pracy, ze chodzic nie moze. Nie ma wczesniejszych wizyt i koniec. Lekarz tez do domu przyjechac nie moze, bo jezdzi tylko do dzieci. Mezowi prosze podawac tabletki przeciwbolowe. Nie dzialaja? Prosze poczekac, zaczna...
Wqrwilam sie na maxa, rzucilam sluchawka. Widziala to kumpela angielka, wziela fon i zadzwonila ona. Ze ja w ciazy jestem, ze sie zdenerwowalam, ze mam nadcisnienie (nieprawda, ale czego sie nie mowi by osiagnac sukces ;-)), ze nie mozna tak ludzi traktowac itd... Ok, miejsce sie znalazlo, na zaraz. Dzownie do meza - ze ma sie zbierac do lekarza. Po 20 minutach mi oddzwania, ze lezy na podlodze, i dosc do drzwi nie umie, ze o wejsciu do auta nie wspomni. Wiec dzownie znow ja do przychodni. Hmmmm, jedyne co moga zrobic, to przepisac tabletki przeciwbolowe (standard- painkillers sa tu przepisywane na kazda dolegliwosc) oraz tabletki rozluzniajace miesnie. Mam wpasc odebrac recepte dla meza. Nikt go nie obejrzal, nikt nie zdiagnozowal. Biore taxi, jade na koniec miasta do przychodni, odbieram recepte, tabletki z apteki. Wpadam do domu, maz nadal na podlodze, nie umie sie podniesc. Taxi czeka by mnie do pracy podrzucic. Wolam faceta, by mi pomogl z mezem, we dwojke jakims cudem dociagamy go do auta i ladujemy do tylu. Pedze do szpitala na emergency. Podjezdzam pod wjazd dla karetek, bo najblizej do drzwi, maz wyjsc nie umie. Wpadam do rejestracji, prosze by ktos do niego wyszedl - nie ma kto, musi sam do nich wejsc. Wychodze, biore wozek inwalidzki, prosze goscia z karetki by mi pomogl. Wytargujemy meza z auta, jedziemy do rejestracji. Czekac..... Po 10 minutach wola nas pielegniarka. Mierzy cisnienie, daje kolejna tabletke przeciwbolowa, bo maz ledwie siedzi. Na moja prosbe o jakis natychmiastowy zastrzyk dowiaduje sie, ze musimy czekac na spotkanie z lekarzem. Ok, jedziemy do poczekalni, czekamy miedzy 50 innymi chorymi. Mija pol godziny, maz juz oczy przekrwione z bolu, zsuwa sie z krzesla bo wysiedziec nie moze. Ide do pielegniarki, prosze by przyspieszyli nasze wejscie. Czekac, dostal tabletke przeciwbolowa, przejdzie mu. Czekamy kolejne pol godziny. Maz juz niecenzuralnie na glos jedzie, widze ze ma dosc. Kolejny raz prosze pielegniarke o szybsza reakcje. Czekac, jest kolejka. Meza cholera bierze, prosi (dosyc dobitnie) bym go zabrala do domu. Nie ma co oponowac, widze ze siedzi resztami sil. Jedziemy do domu. Znow ledwie wytarguje go z auta, po schodach do sypialni wchodzi na czworaka. W drzwiach sypialni pada, i nie daje rady dalej. Ja w placz, on skamle jak pies. Ja pierd....
Lezal z godzine, potem centymetr po centymetrze posuwa sie w kierunku lozka. Wejscie do niego graniczy z cudem. Jak juz wchodzi zasypia w sekunde. Obudzil sie godzine temu. Obiad na lezaco (mala praktyke karmienia mialam), potem siku do wiadra.
Dzwonilam godzinke temu znow do lekarza, mam zadzwonic kolo 21 jak sie maz czuje. No i brac tabletki przeciwbolowe, powinno przejsc.
Na moja sugestie, ze jesli to dysk to raczej tabletkami przeciwbolowymi sie tego nie leczy - dopiero orzekl, ze FAKTYCZNIE to moze byc dysk. Zobaczymy co bedzie rano, wzial adres, jakby co to wpadnie.

Dżizys, ta sluzbe zdrowia tutaj nalezy puscic z dymem!!!!!!!!!!!!1


masakra... 3majcie sie... oby szybko przestalo bolec
 
Do góry