Hej ;-)
Na początek:
gosia dziękuję za odpowiedź na PW ;-)
annaoj dziękuję jeszcze raz za telefon i wyjasnienie mi zabiegu ...buźka ;-)
gosieńka wielkie dzięki za wczorajszy telefon, w sumie dzikei temu nie musze już tutaj pisać jaki mam problem z zabiegiem bo wszystkie wiedzą z fb a Tobie przekazalam telefonicznie ;-)
Wczoraj latalam pol dnia po miescie załatwiając tych lekarzy dal B., o ile z drnami klopot, to chociaz rehabilitację na NFZ udało mi się rowniez załatwic. Oczywiście ponad godz. czekałam na Panią dr, no ale od 1 września zaczynamy sie rahbilitować, B bedzie mial krio i ćwiczenia. No a w przyszłym tyg. zaczynamy te ćwiczenia z prywatnej przychodni.
Pogoda cudna więc dzisiaj jak tylko W skonczy angielski czyli ok 19 jedziemy na dzialkę. W niedzielę W ma urodzinki więc tam jej wyprawiamy i w związku z tym mialam dzisiaj niezłą jazde z tortem. Najpierw stwierdzilam,że jak zykle zrobie sama, potem jak okazało się ,że mają byc upaly i impreza na dzialce, no to musiałam zmienić plan, gdyż na działce nie posiadamy piekarnika ;-). Poźniej przypomnialo mi się, ze mam w domu jeszcze gotowy biszkopt i znowu koncepcja robienia przeze mnie wzięła górę, ale po paru dniach uprzytomniłam sobie,że zapomnialam zamówić oplatek. Stwierdziliśmy więc z T.,że podjedzie w niedziele do cukierni i kupi jakiś. Dzisiaj coś mnie naszło,ze ponieważ B. mial z ulubionymi bohaterami to W. bedzie pokrzywdzona, więc weszlam na stronę SOWY i zadzwonilam czy dało by rade zamówic tort na niedzielę. Pani po chwili namysłu odpowiedziała, ze tak, tylko mam dzwonić do cukierni, bo oni w glownej siedzibie w niedz. nie pracują. Zadzwonilam więc do takiej blisko naszego miejsca amieszkania. Zapytałam czy pracuja w niedzielę, odpowiedź " TAK, ja: a czy torta dal dziecka na niedzielę mogę jeszcze zamówic?, Pani: yyyyyyy TAK, ja: UUUUFFFF, po czym Pani: aaaaa nieeeee, w niedzielę jest swięto "Zielone Świątki", ja; ooo kurka zapomnialam, no to klops. Jednak Pani była na tyle uprzejma, że zaproponowala mi bym zadzwonila do ich cukierni w sródmieściu, ktora jest jednocześnie kawiarnią i winiarnią, oni na pewno bedą pracowali. Ok, zadzwonilam, ponowilam pytania, wszystko ok, tyle ,że Pani do mnie: ale na zamowienie torta juz zapoźno bo mi system nie przyjmie., Ja; nie rozumiem w dwoch waszych cukierniach nie było problemu tylko,ze nie pracują w niedzilę, Pani szła troszke w zaparte, ale w końcu spasowala, poprosiła o mój nr tel i powiedziala ,ze odzzwoni za min. Odzwonila, tort bedzie, taki jak chcialam i na niedzielę...UUUUFFFFFFF. Normalnie żyje na wriackich papierach hehehehe.
Na koniec z życia moich dzieci ;-)
T. przyszedl ze sklepu i zaczął w kuchni rozpkowywać zakupy. Podchodzi Borys.
B: tata nalej mi piciu
T: synku za chwilkę tylko rozpakuje zakupy
B: taaaataaaa ale nalej....
T: Borys za chwilę jestem troszkę zajęty, skończe i Ci naleję
B; tataaaa no juuuuż???
T; Borys no nie widzisz co robie??
B: tata....ALE OGARNIASZ??????
Mina T. bezcenna ;-)
Weroniki klasa jako dzieci "komunijne" mają zaliczać modlitwy. No i moja córcia uczy się 7 skaramentów. Przychodzi do mnie i mówi: W:"mamus juz umiem",
ja: no to słucham
W: chrzest,
-bierzmowanie,
-eucharystia,
-pokuta i podjedanie...
ja: co?????
W; podjedanie...
ja: Werus przeczytaj uważnie, może podjadanie co?? heheheh. Idź do pokoju i jeszcze poćwicz.
Po paru minutach W. przychodzi:
ja: i co już doczytalaś?
W.: tak
Ja: no to słucham
W: Siedem sakramentów świetych:
-chrzest
-bierzmowanie
-pokuta i P*O*J*E*B*A*N*I*E
i tu....ja oczy, W jeszcze większe oczy zrobiła....sama byla w szoku ,że to powiedziala heheheh, no ale ja parsknelam śmiechem to i ona pochwili też. Już sobie wyobraziłam minę katechetki ;-)
Ok sorki,ze wam tyle nawalilam do czytania heheheh, a teraz wszystkie Was pozdrawiam i spadam się pakowac ;-)