Hej laski, widzę że się szykujecie do spotkanie
Maonka szalej, szalej, kolor w końcu ważna sprawa
Basiu- ja Ci powiem tak: za duża ilość bodźców wpływa nawet na bardzo spokojne dziecko, więc jak się W. nabodźcował, to się nie dziw, że potem odreagowywał. Miałam to samo, a teraz Kubusiński spokojny jak nie wiem
Nam eeg niestety nie wyszło jakbyśmy chcieli. Tzn. w stanie snu, przepływy cudne, ale w stanie snu są zaburzenia. R. ma go zarejestrować do naszego neurologa, zobaczymy. Opinia babki, która czytała to eeg (też neurolog, ale z mniejszym stopniem specjalizacji i doświadczeniem) wcale mi się nie spodobała, więc teraz dr K. musimy ułapać
może on nas nieco uspokoi... neurologia to jednak bardzo trudny temat. Mówię Wam... najważniejsze jest zdrowie, reszta o kant t... rozbić...
Anna oj- i jak tam po jajeczkach
bo wiesz... niedługo możesz mieć jajczany weekend hehehehe
Agnieszka- u mnie też nie ma dyskusji w temacie czy i kiedy wsiadamy do auta
nie ma też tableta
i musi dać radę. Zresztą przy tych wynikach mieć nie może, nawet jakby moja osoba się złamała
ale za to pogadać sobie możemy w autku
bajek posłuchać, pośpiewać hehehehe...
Gosieńko- i jak zakupy? Bo mi wczoraj nic nie zdradziłaś, że się idziesz towarować
przyjedź mi te drzewa oglądać, mi się wydaje że to najbardziej uciążliwe to jesion... ale głowy nie dam
się nie znam.
Kittek- widziałam, że koleżanki Ci wizytę boćka sugerują
hehehe popatrz jakie wszystkie mądre
Elvie- zdrowia dla siostry i maluszka
Bartuś mi wczoraj powiedział, że "mama służy do przytulania"
mój słodziaczek. Dzisiaj pogoda przecudna, cieplutko, prawie letnio, mam nadzieję, że się to nie skiepści
Weekend też był super, ciepły taki jak lubię. Pojechaliśmy czołgi oglądać hehehehe czyli to, czego matka zabrania, ale Operacja Zachód musiała być. Tradycje wojskowe w rodzinie niestety zobowiązują
Chłopakom rosomaki się podobały szalenie, oglądnęli je z każdej strony, pokazy jazdy tym ciężkim sprzętem nawet na mnie zrobiły wrażenie
No i Rudy był
czyli Kaczor
faktycznie klekot wydaje stosowny. Mój tato nie mógł odżałować, że sobie pojechał do Holandii na tulipany i w Amsterdamie truchtał zamiast z chłopakami... w sumie przydałby się ze swoją wiedzą, ale chłopaki dzielnie przepytywali każdego napotkanego żołnierza co i jak, więc dawali radę... ich zainteresowanie bronią snajperską nieco mnie zaniepokoiło, ale biorąc pod uwagę, że matka też chodziła na strzelnicę swego czasu, jest nadzieje, że im w przemoc nie pójdzie, bom ja przecież łagodna jak baranek
Poza tym otworzyliśmy we Wro sezon grillowy
pomijając ten jesion to ja uwielbiam wiosnę