Dziewczyny, mam do Was pytanie. Jak sobie radzicie ze stresem. Niestety nie dostałam szansy bezstresowego przejścia przez ciążę, a coraz bardziej obawiam się o zdrowie Kruszynki. Nie jestem osobą, która z byle powodu popada w stany depresyjne. Ale ostatnio, od tygodnia nie potrafię sobie poradzić ze swoimi myślami. Czuję, że ciągle mam ściśnięty żołądek, w nocy nie mogę spać, w dzień na niczym się skoncentrować. Ech... dowodem mojego dziwnego stanu jest fakt, że w ogóle piszę tego posta. Raczej moje wpisy są pełne optymizmu.
Jutro przed południem mam sprawę rozwodową, ponadto wieczorem czeka mnie USG połówkowe. Mam problemy ze zdrowiem i czuję (zwłaszcza teraz jak sobie to wszystko przypominam) jak niespokojna jest moja Kruszynka. O tym, że muszę mieć magisterkę do końca tego roku napisaną i że nie mam gdzie się podziać z dzieckiem już nie wspomnę. Teraz mieszkam w akademiku, a nie wyobrażam sobie wychowywać dziecka nie posiadając kuchni dla siebie, pralki i łazienki na wyłączność. A rodziców mam ponad 100 km stąd, dopóki nie skończę studiów muszę tu być.
Zwykle nie myślę o tym wszystkim, jestem pozytywnie nastawiona do życia i przeciwności losu raczej mnie motywują, a nie paraliżują. Ale ostatnio nie potrafię się z tym wszystkim ogarnąć
.
Macie pomysł jak się wyciszyć i nie myśleć o tym??
Jutro popołudniu pewnie będę miała inne nastawienie do życia, bo jutro będę (mam nadzieję) wolna. Jeśli nie dostanę tego rozwodu to to ...Wasze rady na zrelaksowanie się, baaaardzo mi pomogą.
Ughhh...ale się rozpisałam.
Obiecuję, że więcej użalania się nad sobą nie będzie