Dziewczyny, mam do Was pytanie. Jak sobie radzicie ze stresem. Niestety nie dostałam szansy bezstresowego przejścia przez ciążę, a coraz bardziej obawiam się o zdrowie Kruszynki. Nie jestem osobą, która z byle powodu popada w stany depresyjne. Ale ostatnio, od tygodnia nie potrafię sobie poradzić ze swoimi myślami. Czuję, że ciągle mam ściśnięty żołądek, w nocy nie mogę spać, w dzień na niczym się skoncentrować. Ech... dowodem mojego dziwnego stanu jest fakt, że w ogóle piszę tego posta. Raczej moje wpisy są pełne optymizmu.
Jutro przed południem mam sprawę rozwodową, ponadto wieczorem czeka mnie USG połówkowe. Mam problemy ze zdrowiem i czuję (zwłaszcza teraz jak sobie to wszystko przypominam) jak niespokojna jest moja Kruszynka. O tym, że muszę mieć magisterkę do końca tego roku napisaną i że nie mam gdzie się podziać z dzieckiem już nie wspomnę. Teraz mieszkam w akademiku, a nie wyobrażam sobie wychowywać dziecka nie posiadając kuchni dla siebie, pralki i łazienki na wyłączność. A rodziców mam ponad 100 km stąd, dopóki nie skończę studiów muszę tu być.