I oczywiście tak jak przypuszczałam wysiedziałam się na dyżurze z Igorem prze 1,5h. L4 ma być gotowe na jutro do odbioru. Oczywiście babki miały w planach mnie jutro przygnać do lekarza co by wypisał, ale po mojej grzecznej, acz zdecydowanej odmowie przyjazdu, przyjęły dane do wypisania. Igorowi przepisała babka Bactrim, ale mamy się jeszcze dobę wstrzymać, bo skoro już dzisiaj nie miała gorączki, znaczy, że organizm walczy.
Moje Młodsze dziecko mnie do szału doprowadza. Jest tak uparta, że naprawdę ręce mi opadają. Porozwalała dzisiaj po raz kolejny zabawki w swoim pokoju. Na groźbę, że skonfiskujemy jak nie pozbiera nic sobie nie zrobiła. Jak B zaczął zbierać do siatki, że wynosi na śmietnik włączyła syrenę, przy drugiej siatce zbieranych zabawek nadal wyła, ale nawet się nie podniosła, żeby zacząć zbierać (dodam, że Igorowi w jej wieku wystarczyło, że pojawiłam się z reklamówką), gdy B przyniósł 3 siatką, Igor się zlitował i zaczął sprzątać jej zabawki, a ona przestała płakać, ale nawet wtedy nie przyłączyła się do pomocy. Odpadłam
Marta ja myślę, że to mimo wszystko dobra wiadomość. A ta "terapia" z głodzeniem, wiem jak to brzmi, ale nie pamiętam jak się to nazywało fachowo to kiedy?
Gosieńko miło się czyta to co piszesz, naprawdę.
Zielona mnie wściekłe psy też się tak skojarzyły od razu.
Aniez a to już dobrze się czujesz? Mnie się szkarlatyna jakoś przewlekle i zaraźliwie kojarzyła zawsze.
Wronka to super, to jak będziesz tak blisko to może przynajmniej na kawkę uda Ci się wyrwać<?>
znikam, bo muszę jeszcze maile z pracy przejrzeć, a taaaak mi się nie chce....