annaoj kce
08.06/04.10/09.13
my po kinie, mnie się średnio podobało, dla Igora też trochę za dużo się działo
Aniez mój syn to Igor;-)
Ja około 2 tygodni wcześniej zaczęłam mu mówić, że pójdzie do szpitala i tam usuną mu migdałek i wyleczą uszka, żeby lepiej słyszał (ma założone dreny). Nie wdawałam się w szczegóły. Na 2 dni wcześniej przybliżyłam mu jak będzie nasz dzień wyglądał, czyli, że rano wstaniemy i nie będzie nic jadł, że troszkę się będzie mógł napić, bo później już nie. I powiedziałam, że na miejscu przebierzemy się w pidżamę i jak przyjdzie po nas pani pielęgniarka to on z nią pojedzie, a zostanę i będę czekać, a jak się później obudzi to ja przy nim będę. Wspomniałam o lodach po zabiegu, ale nie przesadzałam, bo lekarka nam powiedziała, że teraz radzą, żeby nie przesadzać w tej kwestii, bo najważniejsze, żeby dziecko nie załapało jakiejś infekcji po.
Zabieg przeszedł bezproblemowo, najgorzej było z niejedzeniem, bo Młody oczywiście marudził, że jest głodny. Zaraz jak się obudził to od razu jeść chciała tym bardziej, że wiedziała, że mam serek dla niego i tu był problem, bo najpierw miał pić i dopiero po godzinie mógł zjeść. Nie wymiotował. Rano wyszliśmy do domu. Przez tydzień dieta delikatna i nic gorącego i kwaśnego. Miał niby być w domu przez 10 dni, ale że temperatura w domu i na dworze była ta sama, a on i tak na tyłku w domu nie usiedział to na spacer poszliśmy 5 dnia.
Judytko daj sobie czas. przytulam mocno
Aniez mój syn to Igor;-)
Ja około 2 tygodni wcześniej zaczęłam mu mówić, że pójdzie do szpitala i tam usuną mu migdałek i wyleczą uszka, żeby lepiej słyszał (ma założone dreny). Nie wdawałam się w szczegóły. Na 2 dni wcześniej przybliżyłam mu jak będzie nasz dzień wyglądał, czyli, że rano wstaniemy i nie będzie nic jadł, że troszkę się będzie mógł napić, bo później już nie. I powiedziałam, że na miejscu przebierzemy się w pidżamę i jak przyjdzie po nas pani pielęgniarka to on z nią pojedzie, a zostanę i będę czekać, a jak się później obudzi to ja przy nim będę. Wspomniałam o lodach po zabiegu, ale nie przesadzałam, bo lekarka nam powiedziała, że teraz radzą, żeby nie przesadzać w tej kwestii, bo najważniejsze, żeby dziecko nie załapało jakiejś infekcji po.
Zabieg przeszedł bezproblemowo, najgorzej było z niejedzeniem, bo Młody oczywiście marudził, że jest głodny. Zaraz jak się obudził to od razu jeść chciała tym bardziej, że wiedziała, że mam serek dla niego i tu był problem, bo najpierw miał pić i dopiero po godzinie mógł zjeść. Nie wymiotował. Rano wyszliśmy do domu. Przez tydzień dieta delikatna i nic gorącego i kwaśnego. Miał niby być w domu przez 10 dni, ale że temperatura w domu i na dworze była ta sama, a on i tak na tyłku w domu nie usiedział to na spacer poszliśmy 5 dnia.
Judytko daj sobie czas. przytulam mocno