Jestem, spędziliśmy ponad 2h na ostrym dyżurze Najpierw cierpliwie czekamy, niestety mimo tego, że jesteśmy z dzieckiem to nas nikt w kolejkę wpuścić nie chcę, więc po 30minutach czekania zapytałam, czy byliby Państwo tak uprzejmi...? No i jedna babka, że nie, ale reszta że tak. No i M. wreszcie wszedł. Lekarka jakaś młoda i on jej mówi, gdzie boli a ta sprawdza gdzie indziej W okolicach stopy, żeby nie było Wysłała go na prześwietlenia a tam znów kolejka, a jak M miał już wchodzić to przerwa, bo zmiana asystentki. Później znów czekanie na zdjęcie i ponownie do chirurga. Facet, który robił zdjęcie oddając je powiedziała, że noga złamana. Lekarka, że skręcona. No i gips M. się na gips nie zgodził, bo woli stabilizator. Dostał jakieś zastrzyki, aby zakrzepów nie było, bo noga turkusowo-fioletowa i spuchnięta jak bania. Stabilizatora nie kupiliśmy, bo sklep do 14.00 Kupię mu w poniedziałek dopiero. Teraz ma zabandażowane i ma leżeć. Stanąć na tą nogę nie może, więc jak do WC idzie to się podtrzymuje czego tylko się da i się śmieje, że chodzi jak Lenka. Jeszcze mi tylko brakuje, aby raczkować zaczął
Katik - no to mieliście stracha.. Dobrze, że wszystko ok.
salamandra - współczuję nocki i drzwi. niech teściowa straty pokrywa, skoro psa tak idiotycznie wychowała. Moim zdaniem pies niczemu nie jest winny, winę ponosi jego Pani, która go okiełznać nie potrafiła i tak rozpuściła.. A to, że na dachy samochodów siada to mnie rozbawiło - zrób mu latem zdjęcie, chciałabym to zobaczyć;-)
Katik - no to mieliście stracha.. Dobrze, że wszystko ok.
salamandra - współczuję nocki i drzwi. niech teściowa straty pokrywa, skoro psa tak idiotycznie wychowała. Moim zdaniem pies niczemu nie jest winny, winę ponosi jego Pani, która go okiełznać nie potrafiła i tak rozpuściła.. A to, że na dachy samochodów siada to mnie rozbawiło - zrób mu latem zdjęcie, chciałabym to zobaczyć;-)