Martus, ogromnie sie ciesze postepami Olenki. Wiem jaka to radosc, bo Pola tez do tylu byla, i gdy inne dzieci juz sie turlaly, ona tylko lezala. Za to pierwszy obrot na brzuszek uczcilam smiechem przez lzy.
Wierze, ze to u Was poczatek totalnej rewolucji ruchowej!
Kici, swietnie, ze sie udalo. Szkoda, ze domyslny szef sam od siebie nie zaproponowal, no ale najwazniejsze, ze sie zgodzil. Oby kwota byla kilkucyfrowa ;-)
Zdrowka dla chorych, i wszystkich zawirusowanych. Niech wszystko szybko zmyka precz.
My po chyba 10 dniach rozstalysmy sie z katarkiem, i nie narzekamy. Oby tak juz zostalo.
Za to pogoda robi sie coraz ladniejsza, mam nadzieje, ze to juz prawdziwa wiosna.
W drodze z centrum przechodze przez park. pokusilo mnie dzis, i wyciagnelam Polinke z wozka, by podreptala troszke przy laweczce... i to byl blad. Potem wsadzic spowrotem do wozka sie nie dala, a gdy bralam ja na rece podnosila ryk jakby ja ze skory obdzierali. Isc sama chciala i koniec.
Wiec telepalysmy sie z parku do domu jakies 200 metrow 40 minut. Jedna reka trzymala sie wozka, druga reka mnie, a ja popychalam wozek. Masakra, krzyz o malo mi nie wysiadl...... Ale ilez ona miala frajdy ;-)