hej,
unas w nocy b yla taaaaaaaaaaka burza. K. mnie w nocy obudzil bo mu sie wydawalo ze Ramzik gdzies placze, a tu po chwili jak nie grzmotnelo, to mi Olka o malo nie usiadla w lozeczku a my oboje momentalnie na rownych nogach. wystraszyla sie bida okropnie, Ramzik zreszta tez, ale K. pomizial kota, Ola dostala cycka i poszlismy spac a powietrze bylo taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie super. oczywiscie od ok godz 6 temperatura idzie w gore i est juz jakies 32 stopnie....
wczoraj Ola poszla spac dosc szybko bo ok 18:30 i poszlismy z K. pod prysznic razem "jak za kawalera"-jak to on ujął. K. testowal jak bardzo zimna woda moze sie polewac, zeby sie ochlodzic i mielismy niezly ubaw iw ogle hahahihi... nagle uslyszalam taki stlumiony placz, tesciow zapukala do lazienki ze dziecko placze, ja recznik na siebie i wylecialam. Ola przekulbaczyla sie na brzuch i nie mogla wrocic na plecki i glowa w pieluchy i ryk ze strachu na potege. takiego placzu jeszcze nie slyszalam, lzy strumieniami.. od razu wzielam ja na rece i tulilam, a ona sie nie mogla uspokoic, dopiero cycek zdzialal cuda. jednak wczoraj zdalam sobie sprawe jak to teraz naprawde bedzie i ze juz nigdy nie bede miala takiego beztroskiego spokoju, bo ona jest ode mnie teraz w 100% zalezna, ale nawet jak bedzie samodzielna to i tak bede sie nia martwic i myslec czy wszystko z nia ok. wieczorem nie zasne poki nie jestem pewna ze Ona spi i jest bezpieczna, jak tylko sie przekreca to ja sie budze - nawet 100kilogramowy maz nie jeste w stanie mnie obudzic, a ta kruszynak tylko ciezej oddech zlapie, a ja mam juz oczy otwarte.. swietne jest patrzenie jak dziecko sie rozwija, na postepy, na bezzebne usmiechy i te uroche geeeee. z tym ze jak ona wczoraj kurczowa zlapala sie reczniaka, w ktory bylam ubrana i wtulila w moja szyje, to poczulam sie mamą, tak naprawde, tak silnie i tak zdecydowanie...
i pomimo wszytko, kocham ten swoj stan niepokoju, bo wywoluje go moj najwiekszy cud, moja mała córeczka....
ech...
unas w nocy b yla taaaaaaaaaaka burza. K. mnie w nocy obudzil bo mu sie wydawalo ze Ramzik gdzies placze, a tu po chwili jak nie grzmotnelo, to mi Olka o malo nie usiadla w lozeczku a my oboje momentalnie na rownych nogach. wystraszyla sie bida okropnie, Ramzik zreszta tez, ale K. pomizial kota, Ola dostala cycka i poszlismy spac a powietrze bylo taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaakie super. oczywiscie od ok godz 6 temperatura idzie w gore i est juz jakies 32 stopnie....
wczoraj Ola poszla spac dosc szybko bo ok 18:30 i poszlismy z K. pod prysznic razem "jak za kawalera"-jak to on ujął. K. testowal jak bardzo zimna woda moze sie polewac, zeby sie ochlodzic i mielismy niezly ubaw iw ogle hahahihi... nagle uslyszalam taki stlumiony placz, tesciow zapukala do lazienki ze dziecko placze, ja recznik na siebie i wylecialam. Ola przekulbaczyla sie na brzuch i nie mogla wrocic na plecki i glowa w pieluchy i ryk ze strachu na potege. takiego placzu jeszcze nie slyszalam, lzy strumieniami.. od razu wzielam ja na rece i tulilam, a ona sie nie mogla uspokoic, dopiero cycek zdzialal cuda. jednak wczoraj zdalam sobie sprawe jak to teraz naprawde bedzie i ze juz nigdy nie bede miala takiego beztroskiego spokoju, bo ona jest ode mnie teraz w 100% zalezna, ale nawet jak bedzie samodzielna to i tak bede sie nia martwic i myslec czy wszystko z nia ok. wieczorem nie zasne poki nie jestem pewna ze Ona spi i jest bezpieczna, jak tylko sie przekreca to ja sie budze - nawet 100kilogramowy maz nie jeste w stanie mnie obudzic, a ta kruszynak tylko ciezej oddech zlapie, a ja mam juz oczy otwarte.. swietne jest patrzenie jak dziecko sie rozwija, na postepy, na bezzebne usmiechy i te uroche geeeee. z tym ze jak ona wczoraj kurczowa zlapala sie reczniaka, w ktory bylam ubrana i wtulila w moja szyje, to poczulam sie mamą, tak naprawde, tak silnie i tak zdecydowanie...
i pomimo wszytko, kocham ten swoj stan niepokoju, bo wywoluje go moj najwiekszy cud, moja mała córeczka....
ech...