B
Barbarka123
Gość
okazało się ze 1200 na czysto to babce za mało
(bo myślała że nie będziemy sie kąpać, gotować, myć garów, prać i siedzieć przy świetle)
no i niby ma kogoś kto zamieszka sam, pracuje całe doby i będzie z nią płacił rachunki na pół...
Dziś ma przyjść i się zdecydować...
Ona myśli że jak on nie weźmie mieszkania to my tu zostaniemy
-chyb z byka spadła -na co mam czkać aż mnie wywali z dnia na dzień??
i tak na znalezienie mamy czas do 01.06 (choć w umowie mam miesiąc)
Nie powiem ze jest mi przykro -wymienię te pieprzone 100m na coś mniejszego bo sprzątanie mnie dobija
No i będę się milion razy swobodniej czuła jak już nikt nie będzie mi zrzędził...
szczerze czekaliśmy na tą jej decyzję
żałuję tylko ze nie wynajęliśmy tego mieszkania które mi się podobało...
a teraz znowu Polska Ludowa... nie znoszę przeprowadzek
wyć mi się chce na samą myśl
Doskonale cie rozumiem, ja rowniez nie trawie przeprowadzek. 3 mieisiace temu przechodzialm przez to i dziekuje. chociaz u nas tez mieszkanie stoi pod znakiem zapytania. Kiedys mielismy takie plany zeby sie budowac, ale niewypalilo. Zaproponowano nam kredyt na bardzo niekorzystnych dla nas warunkach i zrezynowalismy w ostatniej chwili. Teraz wynajmujemy... I coz pomimo tego ze cale zycie wychowywalam sie w bloku < w przeciwienstwie do meza> to nie potrafie zniesc tego blokowiska... Wszystko wygada tak szaro i blee... Depresji mozna dostac.. I znowu powrocila mysl budowy...
A tak z innej beczki poranek byl fajnisui i sloneczny a teraz chmury spowiły niebo i czekam na deszcz, nawet poprac nie moge ehhh...