Heh, a mi sie cos tak zdaje, ze sie przez Kostke rozwiode. Zartuje oczywiscie. Choc dzis moj chlop mnie do szalu doprowadzil. Konstancja pozwolila mi na 3 godziny snu. Mezus ja zmienil dwukrotnie, oczywiscie bez awantur sie nie obeszlo, bo przeciez on ja przed chwileczka sprawdzal i kupy nie bylo, a dzwieki to tylko baki (oczywiscie kupsko bylo ogromne, ale ja glupia baba, nie znam sie)... Po czym Konstancja powedrowala na moje ramiona i zaczela jesc, przysypiac, jesc, przysypiac i tak w kolko. Jak tylko ja odlozylam to placz... Stara spiewka. Oczywiscie w tym czasie stary chrapie... Rano juz mi wszystko oklaplo ze zmeczenia, a staremu nawet przez mysl nie przeszlo, zeby Konstancja sie zajac, bo przeciez on taki zmeczony i niewyspany. Nakarmilam ja, przywalilam staremu w zebra lokciem i wreczylam dziecie. Sama zabralam tylek w troki i poszlam spac na kanape (ktora zalatwilam wyciekiem z piersi, ale chwilowo mam to w dupie). Po jakiejs godzinie zostalam obudzona, bo przeciez ojciec idzie do pracy (mial isc na godzine, a nie bylo go 3...). Teraz z kolei laskawie poszedl na zakupy i diabli wiedza kiedy wroci. Pozniej pojdzie na kolejne 6 - 7 godzin do pracy i przyjdzie taki zmeczony... A ja to, qrwa mac, do gory cyckami caly dzien leze. Jeszcze czasem przyjdzie mu do glowy propozycja, ze powinnismy przy dziecku w nocy sie zmieniac. Ze bede odciagac pokarm (a dzieki temu bede miala taka produkcje, ze pol wioski wykarmie),a on co druga noc bedzie karmil dziecko, a co druga smacznie sobie spal. Po moim trupie! Nie dosc, ze to ja musze go budzic, zeby zmienil dziecku pieluche - i to sie chyba nigdy nie zmieni, to jeszcze on sobie spedza pol dnia z daleka od krzykow i marudzen i chce smacznie w nocy spac... WRRR!
Sprzataniem u nas zajmuje sie gosposia, ktora wpada raz w tygodniu. Skoro staremu nie chce sie sprzatac, niech za to placi. Ostatnio jadamy take away, bo sie nie rozdwoje i wazne jest dla mnie to, zeby nakarmic Konstancje, a stary moze jesc w burger kingu - mam to gdzies. NIe przyszlo mu do glowy, zeby sie zajac gotowaniem, to niech poczuje na kieszeni ile kosztuje moja praca, o przepraszam - lezenie cyckami do gory.