Czasami pomaga mi siostra lub mama, nie za czesto bo tez maja kupe swoich spraw na glowie ale staraja sie, jednak wiecie, codziennosc to codziennosc. Moj maz nie moze wrocic z kilku powodow. W grudniu tez nie wraca tylko przyjezdza na tydzien na Swieta
kiedy wroci... pewnie jeszcze rok bo tyle ma jeszcze kontraktu w UK. Obecnie mijaja 2 miesiace kiedy jestem sama samiutenka. Drugi powod to to, ze nasz miesieczny kredyt na dom ktory kupilismy w lutym to 5 tys zl/msc i naprawde z Pl wyplaty nie byloby nas stac na te splaty... i dzieki temu odpadaja tez jakies opiekunki, sprzataczki, bo mimo nie najgorszej wyplaty meza jak na polskie realia to wszystko idzie na kredyt i zycie codzienne moje i dzieci tu jak i jego utrzymanie sie, wynajecie pokoju i koszty zycia tam. Tak ze suma sumarum mozna powiedziec zyjemy sobie tak o, finansowo na styk. Dlatego tez bylam tak zalamana kiedy sie dowiedzialam o obecnej ciazy i rozwazalam nawet jej przerwanie, bo to najgorszy moment w naszym zyciu
jednak zdecydowalam ze nie przerwe, urodze jesli bedzie mi dane i jakos dam rade. A teraz wiecie, pije tzw nawarzone piwo no bo sama sie zdecydowalam ze moze jednak ogarne... ale przyznaje ze nie ogarniam juz czasami. Wybaczcie moje "gorzkie zale" ale serio mam slabszy okres ostatnio i czasami to ja sie zastanawiam jak ja mam wstac kolejnego dnia i znow to wszystko jakos pociagnac ☹