Ale jestem psychiczną panikarą. Mąż poszedł na kolację, zrozumiałam że z dyrektorem. Wstaję, 0:30, go dalej nie ma. Dzwonię i dzwonię. Nie odbiera. Już czarne myśli jak to ja. Już nie wiem co robić. Wzięłam szukałam wizytówek i jest nr do dyrektora. I dzwonię, ale też nie odbiera. Znowu serce wali. Po jakimś czasie dzwoni Mąż, że nie słyszał i niedługo wraca. A na kolacji są z prezesem. Dobrze, że dyrektor nir odbierał i oby się nie dowiedział, że to ja. Kicha. Ja tak zawsze mam. Jak on nie odbiera a gdzieś jedzie to już mam najgorsze scenariusze w głowie. No psychol. Idę dalej spać.