reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kwietniowe mamy 2019

reklama
Witam jestem tutaj nowa :) więc krótka moja historia. 29 sierpnia poszłam do ginekologa i przy okazji okazało się że mam pęcherzyk ciążowy. Robilam test z krwi beta hcg i otrzymałam wynik 3-4 tydzień. Wszystko super ale się martwię bo moja koleżanka ostatnia zaszła w ciążę ale miała pusty pęcherzyk więc się boję idę na kolejną wizytę 12 września.
Cześć, miło, że dołączyłaś do nas :) Zawsze najpierw jest tylko pęcherzyk w tak wczesnej ciąży :)
 
Dzień dobry wszystkim :)
Mieliśmy czekać z ogłoszeniem do 12 tygodnia, ale nie mogliśmy wytrzymać i zrobiliśmy to wczoraj 10t2d. Mój tata zachwycony, nawet miał łzy w oczach, mama trochę mniej zadowolona bo boi się o moją pracę ( pracuję w szkole rok i dopiero 2 tyg temu podpisałam umowę ma czas nieokreślony). Teściowie byli w dużym szoku, ale bardzo pozytywnie to przyjęli. Najbardziej cieszyły się siostry mojego męża.
Na zdjęciu body, w którym córka przekazała wiadomość :p
Zobacz załącznik 893975
Ale super body :D
 
Muszę się komuś wygadać... Mamy ostatnio z Narzeczonym tak słaby czas, że już powoli zaczynam być obojętna i zrezygnowana. Nawet nie wiem kiedy się to zaczęło. Myślę, że gdyby nie to, że wykańczamy dom na którym zęby zjedliśmy i to, że jestem w ciąży, to byśmy sobie przerwę od siebie zrobili na jakiś czas. Nie dogadujemy się, jest zupełnie inaczej niż kiedyś. Tak się do siebie fatalnie odnosimy w nerwach, że potem jak o tym myślę to aż mi wstyd. Nie wiem czy to jest wina ciągłego stresu i napięcia związanego z domem, czy po prostu dosięgnął nas kryzys po 5 latach. Albo kumulacja dwa w jednym. Budowa się już ciągnie ponad 2 lata, jesteśmy już tak blisko końca od kilku miesięcy, ale nie możemy dobrnac głównie ze względów finansowych chociaż ja bardzo dobrze zarabiam a Narzeczony ma swój też dobrze prosperujacy biznes. Lecimy od wydatku do wydatku. Nie pamiętam kiedy ostatnio sobie coś kupiłam. Środek domu w 90% wykończony, a na działce wygląda jak na zlomowisku. I to jeszcze trochę potrwa... On ucieka w swoje tematy, spotyka się z kumplami. A co ze mną? Nie chce żeby to zabrzmiało zle, ale wiecie, że w naszym stanie nie da się tak totalnie odprężyć- w sensie odciąć się psychicznie, "rzucić to wszystko i wyjechać w Bieszczady" [emoji39]. Mi zawsze w takich sytuacjach też pomagało wyjście z koleżankami na drinka, a teraz mnie takie wyjścia męczą jak nie mogę sobie na wszystko pozwalać. Po dwóch godzinach zaczynam ziewać, wracam do domu i dalej rozmyślam. Nie żebym narzekała, bo głupia nie jestem i wiem z czym ciąża się wiążę i jestem przeszczęśliwa, że jestem w ciąży. Po porostu wiem, że teraz jedyne co mnie odpręża to spokój, którego nie mam. Zamiast tego to ja tylko rozmyślam i chodzę smutna. Bez czystej od myśli głowy ja się nawet nie potrafię na książce czy głupim serialu skupić.
Ja jestem bardzo ugodowa, jak kiedyś się klocilismy, to ja nie traciłam czasu na obrażanie się i kilkudniowego focha. Po kilku godzinach doprowadzalam do tego, że już było super. A teraz mi się nawet nie chce z nim dogadywać i rozmawiac... Wolę wyjść, wziąć auto i po prostu zniknac. Tak właśnie zrobiłam teraz, a On został w domu i nawet nie wiem co robi.
Powiedzcie mi, że jak się w koncu przeprowadzimy, to będzie lepiej. Błagam... K kocham nad życie i oprócz tego, że jest moim Narzeczonym, to jest przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem. I wiem, że on też się nie chce tak kłócić, ale nie możemy tego przeskoczyć coś ostatnio...
To nie jest tak, że non stop jest źle. Są też fajne i normalne chwile, no ale to te złe to wszystko momentalnie psują, przytłaczaja i niszczą do tego stopnia, że tamte dobre nabierają małego znaczenia.
Może porozmawiajcie tak szczerze. Teraz dużo się zmienia w Waszym życiu i pewnie stąd te kłótnie. Ja też miałam mały kryzys. Wmawiałam sobie, że jestem brzydka, coraz grubsza i że już nie podobam się mojemu, że mnie nie kocha. Ale po tygodniu mi przeszło i jest wszystko dobrze między nami. Mam nadzieję, że Wam również się ułoży. Może on się boi tej nowej sytuacji, nowy członek rodziny.. Mój też się bał na początku i nie dopuszczał do siebie myśli, że będzie tatą, mimo, że się staraliśmy. Teraz co chwilę pyta się, co robi Jasiu hihi. Trzymam za Was kciuki :)
 
Delicious ja bym powiedziala im co mi na sercu lezy, tak bym im nagadala, ze nastepnym razem zastanowiliby sie przed skomentowaniem czegokolwiek. Ja juz mam taki charakter. Nie lubie jak ktos podwaza moje decyzje a jak zaglada do portfela to juz jest spalony po calosci.
Kłócimy się często i to nic nie daje. Po prostu jedna osoba jest toksyczna i nie da się jej zmienić. Ja wiedziałam co mnie czeka, dlatego nawet nie było mi przykro ;).

Aaa, a apropo... K ma swoją ekipę kumpli z ulicy, z którymi (jak to on mówi) piasek do gaci sobie sypali i strupki zdrapywali nawzajem. Ja natomiast mam 4 przyjaciółki, o których wiem wszystko i w drugą strone: pierwsze piwo, wino, wódka, pierwsze pocałunki, pierwsze razy, która kiedy ma miesiączkę. I nie wyobrażam sobie życia K bez jego kumpli i mojego bez moich psiapsiół. I to nie jest tak, że jak się pojawiły dzieci, to się wszystko zmieniło. Z K ekipy tylko dwóch nie ma dzieci, a jest ich tam siódemka. U mnie dwie maja juz dzieci. Nic się nie zmieniło. No, może nie piją jak kiedyś [emoji23] A my z K nie możemy być 24h 7 dni w tygodniu razem. Tak żyjemy. Nawet w domu zadbalismy o to żeby każdy mial swój własny prywatny kąt.
Bardzo fajnie, że przyjaźnie się utrzymały i że macie poza sobą również wspaniałych ludzi, na których możecie liczyć :). Nas otaczało za dużo fałszywych znajomych, więc nie zależało nam. Wiele osób wyjechało za granicę lub do odległych miast. Zresztą preferujemy inny styl :).
 
Hejka ja mam o 15:30 w Polsce bedzie 16:30, niestety mam wolne...więc pewnie bedzię się ciągło [emoji21]
Ja też muszę czekać do po 16, ale jakoś musimy dać rade :) Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, Zawsze przed wizytą mam czarne myśli.. Ale chyba skoro mam takie nudności, to chyba będzie wszystko w porządku, co o tym myślicie ?
 
Spokojnie z tego co pamiętam są jeszcze dziewczyny z torbielą u nas na forum i obie pisały że to normalne zjawisko w ciąży. Nie denerwuj się bierz dupka a za dwa tygodnie wyniki napewno będę lepsze trzymam kciuki
Dokładnie, ja mam, ale mi lekarz nic o tym za dużo nie mówił. Powiedział, że to bardzo często występuje w ciąży i pewnie później samo zniknie..
 
Właśnie jestem po usg i jestem trochę zszokowana tym jak moje wizyty wyglądają do tej pory.
Dzisiaj byłam 5 minut może w gabinecie. Doktor powiedział 'pojedyncza, żywa ciąża, 8 tydzień, tu jest głowa, tu serce, wszystko na razie ok' i kazał się ubrać, miałam parę pytań, ale mi przerwał i powiedział 'proszę już iść, mam następne pacjentki'. W szoku byłam.
Dwie wizyty i dwie porażki. Gdybym nie miała Internetu to przecież nie wiedziałabym nic, bo lekarze nie mają czasu niczego tłumaczyć...
 
reklama
Do góry