Antonina - witaj:-) z suwaczkami musisz zrobić tak jak któraś z dziewczyn Ci napisała - musisz najpierw usunąć stary suwaczek i wgrać wszystkie od nowa, ja się tez strasznie meczyłam z tym az w końcu się udało
Sylwia - witaj:-) fajnie ze mamy w tym samym wieku dzieci bo dużo tutaj mam co mają jeszcze małe dzieci (1-3 letnie) a takie co mają starsze to chyba tylko Ty, ja i Kasiunia. Ja miałam zaplanowaną pierwszą cesarkę to mogę powiedzieć jak było u mnie: pojechałam rano do szpitala, nie miałam lewatywy bo w tym szpitalu nie robią przed cesarką. Dzien wcześniej tylko podjechałam do szpitala zrobić badania z krwi na krzepliwośc żeby wyniki były już rano jak przyjadę zebym nie czekała. Ale moja przyjaciolka rodziła gdzie indziej i kazali jej przyjechać dzień przed planowanym cięciem, miała lewatywę i badania krwi i spędziła noc już w szpitalu, także mysle ze to zależy od szpitala. Po przyjęciu zabrali mnie na sale porodową bo tego dnia były 4 cesarki i 3 dziewczyny poszły na przedporodową a ja na porodówkę bo tam tylko 3 miejsca były. Ale się cieszyłam bo byłam sama w pokoju a one były we trzy jak je tam obrządzano. Podpieli mi ktg, jakies kroplówki i dali papiery do przeczytania, wszystko na spokojnie, bez pośpiechu, założyli tez od razu cewnik bo położna twierdziła ze nie można po znieczuleniu, ze na sale operacyjna pacjentka wchodzi już "gotowa". Mimo wszystko nic nie bolało to cewnikowanie choć się bałam. Miałam mieć 4 z kolei cesarkę ale ze zapis ktg się nie podobał lekarzom, tętno małej skakało to jak tylko skończyli ciąć 1 osobę to wzięli mnie i tak podreptałam z kroplówką na kiju w jednym ręku a w drugim z woreczkiem na siuski

jak weszłam to się zdziwiłam ze sala taka biała i zimna, było 6 osób, dwóch lekarzy, anastezjolog z asystentką i dwie pielęgniarki. Za szybą w drugim pokoju czekało kolejne kilka osób. Wszyscy się przywitali, przedstawili kto jest kto, ze Ci za szybą to neonatolodzy i wejdą tutaj dopiero jak wyjmą moją córeczkę z brzucha. Anastezjolog mi wytłumaczył ze mam usiąść po turecku i zwinąć się jak najbardziej do przodu a on mnie znieczuli. byłam w koszuli szpitalnej. Pamietam ze serce mi waliło i się modliłam żeby tylko w końcu trafił bo wbijał się kilka razy ale to nie bolało, później od razu mnie położyli i zaraz chcieli ciąć, tzn. lekarze czekali az anastezjolog powie ze można ale wydawalo mi się ze on prawie od razu powiedział ze mogą zaczynać wiec wpadłam w panikę i zaczęłam gadać żeby poczekali bo ja jeszcze nogami ruszam, zrobili zdziwioną minę i kazali mi się poruszyć wiec się ruszałam, naprawdę czułam ze ruszam a oni ze nic nie widać, dali mi lusterko (nie można podnieść głowy już) i pokazali ze się nie ruszam ze tak mi się wydaje ze jest ok. No i zaczeli:-) byłam przytomna czały czas ale nic nie widziałam bo cie zasłaniają parawanikiem. czułam przecięcie, tzn. taki ruch, nic nie bolało i czułam jak mnie czasami uciskają, mysle ze wycierali krew czy coś tam, ale naprawdę nic nie bolało, trwało wszystko chwilę i zaczeli mna kołysać i zaraz pokazali mi córeczkę:-) Jak szybko pokazali tak zabrali do pomiarów

a mnie zaczeli szyć i tu mi się dłużyło, mysle ze ciśnienie i stres odpuścił i robiłam się senna, później pamiętam jak przez mgłe ze mnie przełożyli na lozko i zawieźli na górę a tam mój mąż już czekał z bananem na twarzy i zachwytem "ale ona piekna, najpiekniejsza ze wszystkich";-)

cesarkę miałam o 12 i do 20 niewiele pamiętam, spałam, budziłam się, pamiętam ze miałam jakiś ciezki worek na brzuchu i mi to ciążyło ale ze to niby żeby macica się obkurczała i nie pozwolili zdjąć. Nadię przynieśli mi tylko raz żeby przystawić do piersi, nie wiem ile ze mna była bo byłam trochę zamroczona, później zabrali bo robili jej cały dzień jakies badania w związku z tym skaczącym pulsem. mąż mówił ze jak tam poszedł to byłą podłączona do monitorów wiec może dlatego miałam ja tak mało. Ale powiem szczerze ze byłam tak zakrecona ze było mi wszystko jedno, tak jakbym odpływała, i to chyba minus tej cesarki. o 20 kazali mi wstać ale nie dałam rady nawet sama usiąść, tak bolało ze nie wiedziałam jak się zabrać, nogi się trzęsły jak galareta, nie wiem czy z zimna czy po znieczuleniu jeszcze ale połozna pomogła i wstałam i poczłapałam z nia pod prysznic, tam mnie rozebrała, kazała umyć mydłem ranę, dałą mi czystą koszulę i do łożka, trwało to bardzo krótko, chwilkę a siły nie miałam, ledwo wróciłam, do rana zostawili mnie z cewnikiem zebym sobie pospała, Nadii nei przynieśli już. Za to następnego dnia o 6 pobudka, zdjęli cewnik, kazali isc do łazienki, jak wróciłam po 15 min to w pokoju stał już wózeczek i pani "proszę to pani dziecko, od dziś się pani nim zajmuje"... i tyle ja widziałam

No i zaczęła się jazda;-)

Nie będę Cię czarować ze po cesarce nie boli, boli jak cholera, dwa dni chodziłam zgieta w pól ale jakos dałam radę, najgorzej było wyjąc dziecia z tego wysokiego wózeczka, później było lepiej, położne dają czopki przeciwbólowe i warto je brac bo pomagają bardzo a dzidzi nie szkodzą. Poźniej już było lepiej, jak wychodziłam po 5 dniach to wiadomo ciągnęło ale w domu wszystko robiłam, nie miałam mamy ani teściowej do pomocy, po 8 dniach szwy zdjęli. Także nastaw się pozytywnie i będzie ok

najważniejsze to chyba jak znieczulą i dopóki cie nie podniosą po cesarce to nie podnosić głowy jak się lezy, dziewczyna z pokoju podniosła bo chciała zobaczyć czy jej maluszek ssie piers czy tylko spi i miała hardcore, wymiotowała 2 dni i prawie po scianach chodziła, ciagle dawali jej przeciwbólowe ale widać było ze cierpi bardzo, anastezjolog tez przyszedł do niej, chyba jakies badanie jej robili, nie pamiętam, także warto się słuchać i nie podnosić tej głowy przez tyle ile każą. Ale się rozpisałam



Kasiunia - tak, jak się miało pierwsza cesarkę to podobno o drugiej decyduje kobieta, jak chce to robią bez gadania. Tak mój lekarz mowi ale mowil ze tak jest w szczecinie a ze w innych miastach to róznie, nie wiem dlaczego takie roznice, także zapytaj gina. Mój jeden mowi ze cesarka ze wskazan i bez gadania a ten drugi co się nie zna za bardzo właśnie tak powiedział ze mogę wybrać i ze jakbym chciała siłami natury to musze podpisac oświadczenie ze jestem swiadoma ze ryzykuje pękniecia macicy podczas skurczów i ze nie będę rościć pretensji w razie "w' czyli tak jakby szpital się zabezpieczał wiec chyba po prostu wolą robić te cesarki dla św. spokoju
BlueLovi - współczuję komplikacji poporodowych, dobrze ze możesz sobie zrobić taki zabieg rekonstrucji i to jeszcze na NFZ :-) a w którym szpitalu rodziłaś swoje dzieciaczki?