klaudynaaa
Fanka BB :)
Marzenka, Renia ja też raz płacze raz się śmieję, ciągle coś
Klaczek ja też ostatnio nie do życia jestem, ciągle mi niedobrze i jestem zmęczona
Fasolka to dobrze, że córcia nie płacze tylko chętnie idzie do przedszkola :-)
Milady kochana ja narzekam na moje objawy a wymiotuję tylko co jakiś czas, ale to co ty przeżywasz biedna, trzymam kciuki żeby ci już odpuściło :-* wiem doskonale co czujesz bo w poprzedniej ciąży miałam tak samo wymioty kilkanaście razy dziennie, myślałam, że padnę, ciągle płakałam i myślałam, że to nigdy się nie skończy ale się skończyło niestety dopiero około 4 msc, u ciebie na pewno szybciej się poprawi! Co do szpitala to jak będzie taka potrzeba to idź to dla waszego dobra
Lunka trzymam kciuki żeby krwawienia minęły
u mnie też kiepsko dziś i właśnie wydaje mi się, że zamiast się poprawiać to jest gorzej, smak u ustach nie mija okropny, niedobrze mi, jestem taka zmęczona, słaba, że tylko bym leżała, przykro mi, że córeczka na tym wszystkim cierpi bo ma mamę tylko w połowie, ja taka ciągle beż życia jestem, od rana było ok posprzątałam w domu i po chwili zaczęło być tragicznie, jeszcze muszę obiad zrobić i dzisiaj idę z córeczką na szczepienie, do tego pogoda taka fajna, że fajnie by było iść na plac tylko czy ja znajdę na to siły...
Klaczek ja też ostatnio nie do życia jestem, ciągle mi niedobrze i jestem zmęczona
Fasolka to dobrze, że córcia nie płacze tylko chętnie idzie do przedszkola :-)
Milady kochana ja narzekam na moje objawy a wymiotuję tylko co jakiś czas, ale to co ty przeżywasz biedna, trzymam kciuki żeby ci już odpuściło :-* wiem doskonale co czujesz bo w poprzedniej ciąży miałam tak samo wymioty kilkanaście razy dziennie, myślałam, że padnę, ciągle płakałam i myślałam, że to nigdy się nie skończy ale się skończyło niestety dopiero około 4 msc, u ciebie na pewno szybciej się poprawi! Co do szpitala to jak będzie taka potrzeba to idź to dla waszego dobra
Lunka trzymam kciuki żeby krwawienia minęły
u mnie też kiepsko dziś i właśnie wydaje mi się, że zamiast się poprawiać to jest gorzej, smak u ustach nie mija okropny, niedobrze mi, jestem taka zmęczona, słaba, że tylko bym leżała, przykro mi, że córeczka na tym wszystkim cierpi bo ma mamę tylko w połowie, ja taka ciągle beż życia jestem, od rana było ok posprzątałam w domu i po chwili zaczęło być tragicznie, jeszcze muszę obiad zrobić i dzisiaj idę z córeczką na szczepienie, do tego pogoda taka fajna, że fajnie by było iść na plac tylko czy ja znajdę na to siły...