Witam!!!
Zdecydowałąm się wreszcie napisać do Was dziewczyny mimo, że śledzę forum od początku starań o dzidziusia.
Może najpierw kilka słów osobie.
Problem zaczął się w momencie choroby nowotworowej mojego męża 5 lat temu, mąż jest po chemii i w związku z tym jego robaczki świętojańskie niestety zostały wystrzelane.
Po kilku latach dokładnie po ponad trzech, czyli jakieś półtora roku temu zapragnęliśmy potomstwa. Ponieważ wiedzieliśmy, że mąż może mieć problemy więc zaczeliśmy szukać klinik leczenia niepłodności w Warszawie bo to tutaj mąż ma prowadzącego onkologa jak również tutaj mieszkamy.
W szpitalu w którym mąż się leczył poznaliśmy dr Wolskiego ( androlog z NOVUM ) i już wiecie gdzie trafiliśmy!!!
Tam oczywiście badanie nasienia, które wyszło kiepsko. Na szczęście jak to powiedział jeden z lekarzy u mnie nie ma problemów więc do roboty.
Ze względu na słabiutkie parametry nasienia zakwalifikowano nas do ICSI.
Przygotowania zaczęły się na przełomie lutego i marca tego roku (tabletki anty ) a następnie standardzik, w kwietniu punkcja po dwóch dniach transfer i dupa blada!!!
Ale podczas punkcji pobrano mi 6 komórek, które jak to określało NOVUM pięknie się dzielą, więc zostały jeszcze 4 embriony.
Po tych przygodach złapałam dołka strasznego i chciałam jeden cykl odpocząć. Więc w kolejnym cyklu wizyta na początku okresu i miało być przygotowanie do transferu a tu niespodzianka, torbielki się pojawiły więc leczenie i do następnego cyklu.
W kolejnym cyklu czyściutko więc do dzieła- po pierwsze okazało się że mam bakterie więc dół że nic z tego ale lekarze z "cudownego" NOVUM stwierdzili że to nie problem.
Więc oboje z mężem ucieszyliśmy się, że będzie transfer.
Ale niestety to nie było łatwe ponieważ moja komórka jajowa nie chciała rosnąć, więc leki i w 2o dniu cyklu pękła- teoretycznie sukces!
Nadmienię że od 4 dnia cyklu co dwa ni biegałam na wizyty za każdym razem do innego lekarza i oczywiście każdy lekarz mówił co innego!!!
podsumowując jestem dzisiaj drugi dzień po criotransferze.
Mam do Was dziewczyny pytanko w związku z transferem.
Podane miałam dwudniowe embriony z tym że jeden podzielony był na 5 komórek z czego przeżyły tylko dwie a drugi embrion podzielony był na 6 komórek z czego po mrożeniu przeżyły cztery.
Może orientujecie się jak są szanse na to że maluszki pozostaną z nami, a po drugie tak się zastanawiam czy nie wzrasta ryzyko wady ze względu na częściowe przeżycie komórek?