Wlasnie ten przemial mi sie nie podobal. Na wizytach bylam u dr Janeczko i nie podobalo mi sie jego podejscie do ludzi. Nie mowie, ze ma byc jak rodzina ale odrobina empatii by nie zaszkodzila. My dopiero zaczynaliśmy przygodę z in vitro a on tak nam to ogłaszal, ze az sie poplakalam jak wracałam do domu. Mezowi tez bez ogrodek powiedział ze albo plemniki z biopsji albo możemy sie pożegnać z dzieckiem. A w gyncentrum okazalo sie, ze wcale tak nie jest. Ze sa metody i nie trzeba wcale biopsji.
Ja bylam w gyncentrum i tamto podejście lekarzy do nas bardziej mi sie podobało. Bylo takie ludzkie...
Edit. I w parens czulam, ze kasa jest ważniejsza niz ja. W gyncentrum moglam sie kontaktowac telefonicznie z lekarzem. Nieraz nawet w nd... jak upadlam i zlamalam noge na poczatku ciazy to lekarka kazala mi przed wizytami przyjechac, zeby mogla sprawdzic czy z dzieckiem ok i dzwonila do mnie o 21 jak dostala sms o upadku. Nie wiem czy Janeczko by sie tak przejął.