Jak tak to czytam, to jak w jakimś serialu
Przypomniało mi sie. Pierwsza pracę zaraz po studiach dostalam w firmie prywatnej, transportowej. Zatrudnili mnie jako sekretarka i mialam prowadzić akta osobowe, kadry. Wszystko im wyprowadzilam, taki tam był syf.. firma przekręt, szef nie płacił kierowca A na wczasy jeździł.. po 3 miesiącach zainstalował mi transa i kazali pomagać spedytorowi szukac ładunków. Coś strasznego. Sami faceci, ja jedna baba. Pilnowała papierów, ubezpieczeń, za dobrze to robilam. Żona szefa, szefowa kazal mi wciskać kierowcom in blanco swistki urlopowe, żeby potem im z urlopów zabierać. Pojeb..Ja się stawialam. Po 8 miesiącach zadzwoniła mnie poinformować,ze kończymy wspolprace, bo jednak nie potrzebują tego stanowiska. Jak sie okazało wcisnela na moje miejsce bratowa, która nie umiała włączyć kompa i wystawić dokumentu na wyjazd w wordzie.. Ale musieli kogos zatrudnić bo mieli na stanowisko kase z up. Potem się przyznał spedytor,ze szefowa była o mnie zazdrosna, bo młoda, zgrabna, ogarnięta A mąż zachwycony. Ja oczywiście juz tam pracując szukałam innej pracy, bo nie chciałam mieć nic wspólnego z przekrętami. I tak oto trafilam na staż do Urzędu Miasta gdzie już zostałam. Tam nie patrzą na wygląd [emoji1787][emoji23]