Muszę się pochwalić, że byłam wczoraj u Paśnika (udało się z dnia na dzień wyrwać wizytę). Posprawdzał wyniki badań, które miałam i zlecił powtórzenie NK (koniecznie między 18 a 22 dc), test LCT i PAI1. Stwierdził, że do szczepionek to nam daleko a jakiekolwiek leczenie może być tylko po wynikach tych badań. Nie podobało mu się, że miałam encorton w dawce aż 20 mg i to przez 3,5 mieś. Ogólnie to cholerstwo, choć czasem przydatne, na dłuższą metę sieje spustoszenie. I przy okazji dowiedziałam się, że "świetny" wynik mojej ostatniej stymulacji był najprawdopodobniej spowodowany sterydem. Szkoda, że mi wcześniejszy immunolog o tym nie powiedział i straciłam cykl, zdrowie, czas i kasę,
wrrrr! Jeszcze jedną ciekawostkę powiedział, że te moje posiewy są podejrzane. Bo raczej nie powinno być tak, żeżw jedym posiewie wychodzą 2 różne bakterie a u mnie w większości to standard. Więc może to błędy przy pobraniu próbek lub laboratorium. Tym bardziej, że od 1,5 roku mam różnej maści bakterie a objawów brak. Ogólnie wrażenia mamy dobre po wizycie. Szukam teraz gdzie tu zrobić LCT, ale jak zwykle kuracja antybiotykami była, to muszę odczekać przynajmniej tydzień. Także stymulację i może transfer wrześniowy chyba odłożymy w czasie
Powodzenia wszystkim betującym i podglądającym
przyszłym mamusiom!