Wiecie co? Chodziki, koła, skoczki, chusty, nosidełka.... Każda z tych rzeczy ma swoich zwolenników jak i przeciwników. Uważam, że jeśli dziecko siada samo, to koło nie jest dramatem, jak straci równowagę, to nie walnie się gdzieś w kant, a nie znam takiej mamy, która non stop patrzy w dziecko i pilnuje co ono robi, zaś każda mama wie, że dziecko jest nieobliczalne i sekunda wystarczy żeby coś się stało. Sama używałam chodzika, Kuba dzisiaj to zdrowy facet ze zdrowym kręgosłupem itd. a w chodzik go wsadzałam, jak musiałam gotować, nie zmieścił się w tym ustrojstwie w drzwi (miał wtedy ok 9mcy albo więcej)
Asteraki, jak świat szeroki tak każda mama będzie porównywać dziecko ze swoim, czy to w piaskownicy, czy na forum, po cichu lub głośno, tego nie zmienisz. Jeśli pojawia się temat, jak ten, to trzeba się liczyć z porównywaniem,. Wiadomo, że takie porównywanie nie jest hm miarodajne. Ale jak już ktoś nam zaczyna wmawiać chorobę, no to see you nara! Moja szwagierka mi tak zrobiła, stwierdziła, że trzymiesięczny Jasio jest opóźniony w rozwoju, bo nie reaguje na swoje imię, jak go wołała. Mama, która wierzy we wszystko co usłyszy/przeczyta od postronnych ludzi, nie lekarzy, byłaby na moim miejscu przerażona. Szwagierka kilka chorób Jankowi wmawiała, ale to inna bajka.