ja też tak mówiłam...dopóki nie poszłam do koleżanki która ma malca 2 miesięcznego. płacz, płacz, kolki i płacz, trudno wytrzymać. to się troszkę cieszę że moje maleństwo jest w brzuchu. ale czasami już też chcę zobaczyć, przytulić, ucałować. ciężko mi się oddycha, chodzi, a zrobić cokolwiek to tak jakbym przez cały dzień ciężko ćwiczyła. np wczoraj,: odkurzałam w samochodzie a wieczorem nie mogłam przekręcić się z boku na bok, od bólu kręgosłupa. a tu jeszcze pełne dwa miechy przede mną, będzie coraz gorzej. a w dodatku nie mogę być przy małych dzieciach. boję sie ich, nawet nie chcę wziąć na ręce. ale kocham moją niunię. tylko boję się, że nie będę umiała zrezygnować z niektórych rzeczy na rzecz dzieciątka, boję się że sobie nie poradze finansowo, o psychice już nie wspomnę. nie mam mamy która mogłaby mi pomóc gdy będę zmęczona a mój mąż cały dzień w pracy. czy ja to wszystko przeżyję? bardzo się boję, dlatego myślę ze moje maleństwo jest teraz bezpieczne w moim brzuszku, z dala od tych wszystkich codziennych spraw. tylko tyle że chciałabym je przytulić... a ono i tak czasami powie: głupia matka, jak to mówią dzieciaki. jest teraz w ciepełku, chronione przeze mnie, tylko moje...cieszę się tym stanem chociaż jest mi bardzo ciężko. boję się porodu, połogu i wychowywania, ale postaram się przyjąć moje dziecko jak najlepiej będę potrafiła.
pozdrawiam.