Marciaa
Mamma 04.2010 i 02.2012
dzieki zakupilam jeszcze kapturki moze sie uda. z jednej piersi jest az 80 ml mleka nawet do 90ml. maly pije 60ml i czasem wiecej ale za to spi 4h...
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Witam.To całkiem naturalne że 4 dni po porodzie piersi sąjak kamienie,może to potrwać nawet do dwóch tygodni,w tym czasie najlepiej jak najczęściej przystawiaj dziecko do piersi,kiedy za szybko zasypia próbuj go budzic odkrywajac go lub masuj po policzku.W zadnym wypadku nie ściągaj mleka bo to powoduje że produkuje się go więcej i więcej,powstaje wtedy błedne koło.podczas karmienia najlepiej pod drugąpierś podłóż sobie tetrowa pieluchę i pozwól żeby mleko samo wyciekało,jeśli piersi zaczną boleć obłóż je stłuczonymi liści kapusty,fakt śmierdzi jak cholera ale warto.Tak jak pisałam do tygodnia dwóch wszystko powinno się unormować i będziesz się cieszyć z udanego karmienia i cudownego macierzyństwa.Powodzenia.Cześć. Jestem swiezo upieczoną mamusią ktora ma problemik z karmieniem. Powiedzcie mi czy można utrzymać laktację dzieki samemu laktatorowi. Na razie mam nawał pokarmu ale co bedzie pozniej...Małego dopuszczam do piersi ale konczy sie to walką. Ssie zaraz zasypia nie mogę go sprowokować do ciągniecia. Czasem się tak wkurza i złości zem u sutek wypadnie ze szok. Czasem to sie siłuje z nim a nie chce tak ((( a on pociagnie z piersi tyle, ze na 100 się nie najada. On jest duzy i naprawdę potrzebuje sporo mleka.
Poza tym mialyscie też takie piersi jak kamienie?? czy długo to trwa??? jak czesto odciagacie??
pomozcie
Niestety mam podobny problem w szpitalu po porodzie nie dostałam małej od razu tylko dopiero po 2 godzinach byłyśmy razem a ona spała, spała i spała naprawdę długo i nic nie jadła chyba 12 godzin jak nie więcej, w końcu jak się obudziła to nie umiała dobrze złapać brodawki poprosiłam położną o pomoc ale tylko na siłę próbowała jej wcisnąć brodawkę do buzi, mała chwilkę possała i usnęła... w końcu położna zaproponowała żeby dać glukozę. No i po tym dalej spała. Dopiero w drugiej dobie po porodzie zaczęła ssać ale płytko chwytała i strasznie mnie to bolało, ale jakoś dla niej to wytrzymywałam, ważne że zaczęła jeść. Jej jedzenie z piersi wygląda tak, że pociągnie 2-3 razy i puszcza, łapie ponownie, puszcza i tak w kółko, do tego bardzo szybko zasypia i żadne mizianie smyranie nie pomaga :/ Wróciłyśmy do domu w piątek i tak się męczyłyśmy, położna odwiedziła nas w poniedziałek i poradziła kupić osłonki na brodawki bo bardzo bolały i już były bardzo wymęczone. Osłonka się nie sprawdziła - mała pociągnęła i brodawka pękła, poleciała krew zamiast mleka ( została druga pierś do karmienia. Na tej też się zrobiła ranka ale nieduża. Mała 1,5 dnia nie robiła kupki, ciągnęła pierś 10-20 minut, w dzień wołała co pół godziny, zmartwiłam się i dzwoniłam do położnej, poradziła żeby dokarmiać modyfikowanym. No i już drugi dzień je pół na pół modyfikowane i moje (odciągnięte). Odciągam ręcznie, boję się użyć laktatora przez te strupki na brodawkach. Odciągam max. 70ml z obu piersi na raz, nie odciągam regularnie bo jestem po prostu padnięta i prawie cały czas ryczę, nawał pokarmu miałam chyba tylko 3 dni i już minął, mam małe piersi (miseczka a/b) i są teraz miękkie. Bardzo chciałabym utrzymać laktację ale już jestem prawie pewna, że to się nie uda. Dziś zagoiła się jedna brodawka i przystawiłam małą, ale to była znowu walka trwająca całą godzinę, mała już ładnie łapała ale co z tego jak za chwilę odciąga głowę i się wierci, próbowałam zmienić pozycję bo może jej niewygodnie ale nic nie skutkuje. Staram się ją karmić co 3-4h ale i tak je mało nawet tego modyfikowanego, czasem tylko 20ml - przy butli też natychmiast usypia. Maksymalnie wypija 60ml. Jutro idziemy do przychodni na kontrolę wagi, moja kruszynka w dniu wypisu ważyła zaledwie 2900g. Mnie nikt nie krytykuje za to, że daję z butli. Wręcz przeciwnie, mówią mi że karmienie mlekiem z proszku jest jak najbardziej ok. Ja to wiem, że przecież dziecko karmione sztucznie tak samo dobrze się rozwija jak dziecko karmione naturalnie, ale mimo wszystko bardzo pragnęłam karmić piersią, wtedy ma się pokarm zawsze przy sobie, nie trzeba go podgrzewać ani sterylizować butli. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić, wiem że liczy się czas bo jak tak dalej pójdzie to pokarm mi zaniknie całkiem ((