reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

kącik urody kwietniówek

o wierzę dużo ludzi lubi mannę,
ja ogólnie do roku mialam dobry apetyt
a potem finish i straszny niejadek sie zrobilam
przez kilka lat odzywialam sie wylacznie milupa pomaranczowa na wodzie
inne smaki odpadaly

bylam strasznie chuda i mialam ciagla anemie
mama zjezdila nogi po specjalistach
i wyprobowala wszystkie mozliwe sposoby
zeby mnie do jedzenia zachecic

a jak teraz jestem na diecie to trudno mi uwierzyc
ze kiedys tak bywalo :cool2:
 
reklama
a niejedzenie przeszlo mi jak dojrzewac zaczelam
samo

potem to juz nigdy nie bylam taka super szczupla
ale po ciazy to juz przesadna sie zrobilam
w koncu 30kg przytylam (ale 16kg bylam lzejsza na drugi dzien po porodzie)
potem jak karmilam troszke jeszcze schudlam

ale jak przestalam karmic to przytylam znowu
nawet 1kg wiecej niz zaraz po ciazy wazylam
wiec zrzucam 15 kg
w tej chwili jest -10kg prawie
wiec jeszcze ponad 5kg przede mną
tylko nie wiem jak z piersiami
bo one mi sie ze srenich B na duże D (male E)
zmienily i czy to mozna zmienic odchudzaniem :confused:
na arzie glownie dol mojej figury mi chudnie
gora coraz wieksza sie wydaje proporcjonalnie do reszty :-(
 
Jagoda to chyba nie najgorzej :-D gorzej by było, gdyby tylko góra zanikała...

U mojej teściowej wpadła mi w ręce ciekawa książeczka, o odchudzaniu, ale nie tylko... generalnie jak chudnąć i nie tyć, pracować na mięśnie a nie na tłuszcz, czuć się fajnie, mieć energię i takie tam... dużo takich złotych myśli zalega w księgarniach, i zazwyczaj budzi moją wesołość, ale to przyznam mnie zaciekawiło, bo facet jest endokrynologiem i uważa, że cały klucz do sukcesu tkwi właśnie w gospodarce hormonalnej, którą można w delikatny sposób sterować. No i także całą biochemią związaną z trawieniem. Uważa, że większość diet i głodówki są słabym pomysłem, bo przestawiają organizm na tryb alarmowy i skutek jest taki, że owszem, chwilowo schudniemy, ale potem organizm to nadrabia, zwiększając przemianę węglowodanów w tłuszcz, który magazynuje na wypadek kolejnego kryzysu. Dla niego ważne są pory jedzenia i proporcje węglowodanów, tłuszczów i białek. No ale to nie jest jeszcze takie odkrywcze. Ciekawiej z hormonami. Facet twierdzi, że rano produkujemy (także kobiety) testosteron. Testosteron działa tak, że przyspiesza spalanie i budowę mięśni. Dlatego faceci mają więcej mięśni i mniej tyją, łatwiej im się też odchudzić. Kiedy z wiekiem spada im testosteron i mają więcej estrogenów, to zaczynają porastać tłuszczem. Kobiety mają testosteronu w ogóle malutko, a z wiekiem już bardzo malutko, albo i wcale, a estrogeny pracują właśnie na produkcję tłuszczyku. A z kolei jak się ma więcej mięśni, to organizm więcej spala, i tak dalej...No więc cała sztuka polega na tym, żeby sobie wyprodukować trochę tego testosteronu. Dlatego wg niego należy ćwiczyć rano, im szybciej po wstaniu, tym lepiej, i najlepiej na czczo (właśnie ze względu na informacje, które dzięki temu trafiają do mózgu i ustawiają nam gospodarkę hormonalną i biochemię trawienia). Wtedy przez cały dzień organizm będzie działał "testosteronowo", czyli nastawi się na spalanie i budowę mięśni, nie na odkładanie tłuszczu. Idealny trening trwa godzinę i nie więcej (ale nawet 5 minut będzie miało skutek), i składa się z ćwiczeń aerobowych, oraz z ćwiczeń z ciężarkami. Nie powinien być zbyt długi i zbyt ciężki, bo wtedy zaczyna się spalanie mięśni, no i znów uruchamia się ten wspomniany "tryb awaryjny". Ćwiczenia wieczorne nie za bardzo pomogą w schudnięciu, podobnie jak wszystkie ćwiczenia, przy których nasz układ ciążenia jest "wyluzowany" - czyli pływanie, jazda na rowerze, pilates (bo na leżąco). Owszem, mogą mieć one inne pozytywne skutki, ale jeśli chodzi o chudnięcie - mizerne efekty.
W sumie czytałam tylko wstęp i kilka stron pierwszego rozdziału, ale przyznam, że zabrzmiało to dość interesująco.
Ja zawsze zaczynałam od śniadania i nie wyobrażałam sobie ćwiczeń na czczo... z ciekawości spróbowałam... i wcale nie zemdlałam, czego się obawiałam, było całkiem spoko, dałam radę poćwiczyć jakieś pół godzinki i przyznam, że cały dzień potem byłam dość nakręcona, nie chciało mi się spać co jest moim stałym problemem...
Może i to pożyczę i poczytam.
 
hihihi
wszystko zalezy od tego jaka ma sie budowe ciala ;-)


a to co napisala Margot chyba musi miec sens,
ostatnimi czasy troche siedze na forach kulturystycznych szukajac jakis wskazowek jak zdrowo i trwale schudnac
blagam tylko nie piszcie, ze nie mam z czego, z mnie widzialyscie itd.
Ja sie staram kamuflowac i do tej pory mi to dobrze wychodzilo, niestety juz ta tunike, w ktorej bylam na spotkaniu nie wcisne na siebie :baffled:
idzie ciepelko i nie bedzie jak kamuflowac, nie mowiac o zgrozo o rozebraniu sie na jakiejs plazy :eek:

wracajac do tego co napisala Margot, otoz z forow kulturystycznych dowiedzialam sie, ze niestety glodowki i diety niskokaloryczne sa BEEEE, bo rzeczywiscie organizm spowalnia przemiane materii i stad to jojo murowane pozniej. Mowiac prostym jezykiem, organizm jest madrym stworem i w tej sytuacji, gdy tylko troche dostanie wiecej kalorii, szybciutko wiaze je w tluszcz na wypadek ponownego deficytu... no i kolko sie zamyka, tyjemy, ograniczamy kalorie jeszcze bardziej, bo na wczesniejszej podazy juz nie jestesmy w stanie schudnac, bo spowolnila nam sie przemiana materii, organizm znow na to reaguje itd. - konczy sie coraz wieksza waga, a my nie rozumiemy dlaczego

Rowniez cos o cwiczeniach na cczo bylo, ale na razie te kwestie pomijam, bo i tak chyba mi sie nie uda tak cwiczyc. Rano ledwo wstaje, mam tak ciezki rozped, ze jakos nie wyobrazam sobie, ze bede wstawala wczesniej przed malym i biegla cwiczyc :szok:
ale cos w tym musi byc skoro i ja o tym czytalam

co do pilatesa to ja sie nie zgodze, ze nie da sie schudnac- pare lat temu w ten sposob schudlam chyba z 8 kg w ciagu 4-miesiecy. Chociaz nie byl to czysty pilates, ale wszystkie cwiczenia byly na podlodze. Prowadzil je tancerz i slowo daje dawal nam taki wycisk, ze do dzisiaj za nim tesknie ;-):tak:. Nikt nigdy w zyciu nie pomogl mi tak wyrzezbic sylwetki :confused:
a i co fajne bylo, to tez to, ze jak juz przestalam cwiczyc, bo sie przeprowadzilam do Wwy (szukalam tu podobnych cwiczen, ale nie znalazlam wtedy) to mialam tak rozkrecony metabolizm, ze mimo iz nie ograniczalam sie w jedzeniu, to dosyc dlugo nie przytylam nawet kg.
 
ehhh
a lata glupiego odchudzania spowodowaly jedynie, ze moja przemiana materii tak sfiksowala, ze jestem odporna na wszystkie proby
i pomyslec, ze nie mialam kiedys takich problemow dopoki nie poszlam do liceum- tam sie zaczely obzarstwa z przyjaciolkami na przerwach- kupowalysmy jakies ciacha albo caly swiezy chlebus i wciagalysmy. Skutek wiadomy . A wczesniej nie mialam takich glupich nawykow. :baffled::baffled::baffled::baffled:
 
ja się nigdy tak świadomie nie odchudzałam
miałam tylko okresy wzmożonego ćwiczenia
bo np siłownia była na miejscu
albo zaganiania (jak na ostatnim roku studiów
kiedy zleciałam 10kg nie wiem kiedy :baffled:
i wszyscy dookoła mnie o anorektyzm zaczęli podejrzewać
choć ważyłam 49kg przy wzroście 160cm a więc jeszcze
całkiem w normie)
 
kurcze a od pewnego czasu mam siłownię w bloku
ale mi głupio zagadać
bo to takie małolaty zorganizowały
syn naszego sąsiada

z ta siłownią na razie same kłopoty
bo chłopaki nie tylko mięśnie wzmacniają
choć widze że wreszcie rodzice kontroling zaczęli

m. mówił że wczoraj jakiś tatuś nie wpuścił 2 panienek
i pogadankę urządził chłopakom że mają ćwiczyć
a nie imprezować bo sie siłownia skończy

m. nie podsłuchiwał, siłowani w piwnicy blisko naszej jest

ale ciekawa jestem co za sprzet chłopaki zorganizowali
 
a ja kiedys uwielbiałam chodzić na siłownię,
miałam w akademiku w którym mieszkałam
to było blisko :cool2: super sprawa

a areobiku nie znoszę, na studiach przez rok chodziłam
bo najpierw trafiłam na taki ogólny z całą grupą dziewczyn
z moejj grupy i jeszcze jednej
i trafiłyśmy na kretyna totalnego, czegoż on nie wymyślał
i jeszcze głupie komentarze
no i skutek był taki że prawie wszystkie miałyśmy 3 :sick:
no i wkurzyłam sie bo przez wf mi widełki w dół ze stypendium
poleciały :no: i sie zapisalam na aerobik chcialam na silownie
ale jakies glupie zasady byly i silownia nie zwalniala z wfu
 
reklama
Margot zastrzeliłaś mnie z tymi ćwiczeniami, pływanie i jazda na rowerze to jedyne sporty, które jestem w stanie stolerować, no może oprócz tenisa ale to w tej chwili za drogi dla mnie sport chociaż polatałabym po korcie, oj polatałabym.
Ale do kilku wskazówek się zastosuję tzn, będę jak do tej pory ćwiczyć rano tyle, że na czczo, bo też najpierw szamałam śniadanko. Na szczęście Karolcia stara się cwiczyć razem ze mną, wyrabia sobie dobre nawyki i na dodatek pięknie liczy do dziesięciu :-) I oczywiście postaram się jeść regularnie.
 
Do góry