reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Jak to było przed, czyli wspomnienia :)

u nas bylo tak: kochanie jak bym chciala miec dzidzie...
pawel: moze najpierw skonczymy szkole, obronisz sie i spokojnie bedziemy sie starac...
ja: eee dam rade, wszystko pogodze... (jasne :p )

no i do tego : w maju urodzila sie jego bratanica, to juz w ogole... i na poczatku maja bylismy u naszych przyjaciol ktorzy mieli wtedy 1,5 mies. Julianka :)
no to juz poplynelam,
i zaczelismy sie starac.... ale cos nie wychodzilo (w maju i czerwcu) poszlam do poloznej na rozmowe i uslyszalam: jak sie bardzo chce zajsc w ciaze to jest to najlepsza tabletka antykoncepcyjna bo ma sie ajkas blokade, wiec wrzuccie sobie troche " na luz"
i wtedy doszlam do wniosku ze rzeczywiscie poczekamy, skoncze studia, bedzie mniej stresow..
i jak to pomyslalam to..juz wtedy bylam w ciazy kilka dni ;D (ale nie wiedzialam o tym) ale juz teraz wiem ze jak bylismy na naszej pierwszej rocznicy nad morzem 10=tego to bartus-fasolka mial 10 dni brzuszkowych hehehe :D :laugh:
 
reklama
A u nas po poronieniu w listopadze 2004 mialam odczekac do 24 maja i wtedy moglismy pomyslec o kolejnych staraniach. Po poprzednim doświadczeniu przygotowałam się psychicznie, że dzień z pozytywnym testem będzie ostatnim dniem w pracy no lub jednym z ostatnich.
Sprawdziłam kiedy teoretycznie wypadają mi dni płodne w lipcu i w tym okresie zaplanowałam urlop. Całe 3 tygodnie, zeby sie wyluzowac i ewentualnie troche męża pomęczyć. Jak się później okazało już 2 tygodnie przed urlopem test wykazał 2 piękne krechy więc urlop "prokreacyjny" był zbędny. Pierwszą oznaką, zę mogę być w ciązy było odstawienie od kawy. Juz tydzien po (wedlug moich obliczen) zaplodnieniu zapach kawy wywolywal u mnie napad mdlosci. Przed ciaza pilam 4 kawy w pracy a teraz kazdy nawet delikatny zapach kawy sprawial ze robilam sie zielona. Juz podejrzewalam, ze znowu sprzataczka w pracy czyms dziwnym pojemnik na wode do kawy umyla. Ciazy poczatkowo nie bralam pod uwage bo w czerwcu bylismy mocno w rozjazdach i byly nikle szanse, ze akurat sie wstrzelilismy w te dni. Koleljnym objawem bylo wyczuwanie na kilometr wchodzacych do pracy kolegow. Normalnie mialam wech jak pies śledczy. nawet głowy nie musiałam odwracać, żeby sprawdzić kto do mnie podchodzi. I dodatkowo strasznie wieczorami chciało mi się spać. Wracałam do domu i często bez zmywania makijażu i prawie w butach rzucałam się na łóżko żeby trochę odpocząc. Po zrobieniu testu 12 lipca jeszcze kilka dni byłam w pracy pozamykałam na spokojnie wszystkie otwarte sprawy i najpierw poszłam na urlop a później bezpośrednio z urlopu na zwolnienie.
Najśmieszniejsze, że u mnie w pracy na początku roku robi się plany zawodowe na dany rok i od tego uzalezniona jest potem premia. Więc ja miałam wpisaną ciążę w plany. Premię dostałam, bo w końcu plan zrealizowałam :)
 
fajniutkie to co napislas :)

ja po 2 tyg. juz kawy ruszyc nie moglam, a po miesiacu spanie, cycorki bolace i mdlosci!!! och jak ja sie meczylam... ale wiecie co ??? bylo warto :D ::)
 
KingaP pisze:
asioczek, takie doświadczenie... jeju...

super opowieść :) Kochacie pewnie Majeczkę podwójnie... :)

Kinga dopiero po poronieniu uświadomiłam sobie jak bardzo pragnę dziecka. Nic innego nie było istotne, praca, awans, podwyżka, fajna propozycja zmiany pracy ja miałam jeden cel i bardzo się cieszę, że się udało. A Majka poczęła się w dniu, na który miałam termin porodu pierwszej ciąży w sumie fajny zbieg okoliczności a może nie..

Maga ja też o 12 lipca będę pamiętać zawsze.

Magdalena nie przypominaj o bolących piersiach. Moje dodatkowo gwałtownie wyrwały do przodu i rozmiar D robił się mały a do pracy jeszcze musiałam kilka dni w kostiumach pochodzić, więc jak nasz prezydent marynarki nie zapinałam, bo guziki zaczęły się rozchodzić. Mdłości miałam tylko w sklepie mięsnym i przy sprzątaniu ubikacji, więc ten jakże przyjemny obowiązek mycia kibelka przypadł mężowi w udziale. Tak się chłopak wciągnął, że do dzisiaj sprząta co sobotę gruntownie całą łazienkę.
 
A my w marcu zeszłego roku zdecydowaliśmy się, że czas na dzidzię. W kwietniu szykowaliśmy się na pierwsze próby, ale umarł Jan Paweł II i nie było nastroju do amorów. W maju czekałam na dni płodne, okres mi się spóźniał, zrobiłam 3 testy - wszystkie negatywne. Rozdrażniło mnie to i stwierdziłam, że przestanę tak skrupultanie liczyć dni i wszystko planować. W czewcu pewna byłam, że nic z tego nie wyjdzie, bo w czasie płodnym tylko raz spróbowaliśmy, bo byłam akurat na dwóch wycieczkach szkolnych. Nie liczyłam w ogóle, że coś z tego wyjdzie. Test zrobiłam tak pro forma, od niechcenia. Robiliśmy coś przy komputerze, położyłam test na biurku i zapomniałam o nim. Po 15 minutach patrzę, a tam dwie kreski ;D ;D ;D
 
asioczek, ja mam podobne doświadczenia, w sierpniu 2004 na usg w 10 tyg. okazało się że ciaza jest martwa :( Strasznie to przeżyłam, mój mąż tez, nawet teraz mam łzy w oczach gdy o tym pisze. potem było czekanie i blokada z mojej strony, bałam się ze sytuacja moze sie powtórzyc. Kiedy 21 lipca 2005 roku zrobiłam test i zobaczyłam 2 kreski byłam przeszczesliwa i jednoczesnie przerazona co bedzie tym razem. ByLam 2 razy w szpitalu ( pierwszy raz było bardzo delikatne plamienie i do szpitala trafiłam dokładnie w tym samym dniu co rok wcześniej więc szłam tam z placzem, drugi raz jak wykryto u mnie nietolerancję glukozy). Na zwolnieniu byłam już od 10 tyg. ciązy. Na szczęście Mateuszek jest zdrowiuteńki i kochamy go nad życie. porzyznam że duzym wsparciem podczas ciąży było dla mnie to forum chociaż na poczatku tylko Was podczytywałam a dopiero potem zaczełam cos pisac.
 
reklama
Pytia nie ma jak się wstrzelić w odpowiedni termin :)

Kaśka
ja założyłam z góry, że za drugim raze będzie dobrze i innej opcji nie brałam pod uwagę.

Lolcia do dzisiaj pamiętam mój strach przed każda wizytą u gina szczególnie na początku. Tydzień po wizycie u gina zaczynałam schizować, a że za dobrze się czuję, albo że coś mnie boli. Na szczęście mialam drugą taką głupią do pogadania. Na poprzednim moim wątku czerwiec2005 poznałam dziewczynę, która poroniła kilka dni po mnie więc razem przechodziłyśmy czas po poronieniua później cieszyłyśmy się razem z testów pozytywnych razem przechodziłyśmy najpierw moje pierwsze tygodnie potem jej. A teraz już z naszymi dzieciaczkami razem na wakacje jeździmy.

 
Do góry