reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

In vitro 2024 - refundacja

Obudziłam się dzisiaj jak nowo narodzona 🙈 Ogródek podlany, warzywa zebrane. Właśnie nastawiłam rosołek i zabieram się za pasztet z cukinii. Tylko aż się zaczęłam martwić czemu nagle jajniki mniej bolą niż wczoraj 🤡
To że dziś mniej Cię bolą to tym bym się nie martwiła, ja też tak miałam. W piątek po pierwszym USG podczas stymulacji okropnie mnie bolało, a w sobotę prawie w ogóle ich nie czułam i tak do czwartku do punkcji😃
 
reklama
Właśnie przesłuchałam podcast na temat niepłodności i etyki, i jestem ciekawa waszego podejścia do tego jak Wy uważacie kiedy zaczyna się życie, jednocześnie będąc w procesie ivf albo planując podejście. Czy wasze zarodki powstałe podczas ivf traktujecie (będziecie traktować) jak wasze dzieci, czy jest to dla Was zlepek komórek i życie powstaje w jakimś innym momencie rozwoju (jeśli tak, to jakim)? Ja jestem niewierząca i moje podejście różni się od tego dyktowanego przez kościół, który mówi że życie rozpoczyna się od poczęcia. Nasze zamrożone zarodki nie nazywamy dziećmi, tylko mrozaczkami/blastocystami. Oczywiście gdzieś tam mam wyobrażenia że z tych zarodków mogą kiedyś powstać dzieci. Ale w moim przekonaniu nastąpi to w momencie implantacji i pozytywnej bety. Wiem że temat kontrowersyjny, z uwagi na to że każdy może do tego pochodzić na innej płaszczyźnie - emocjonalnej, etycznej, naukowej, kulturowej czy religijnej. Ale jestem ciekawa jak wy do tego podchodzicie ze swojej perspektywy :)
Nie traktuję zarodków jak dzieci, ale jak potencjalne dzieci już tak. Bardzo mi nie po drodze z kościołem, nigdy nie byłam wierząca, ani ja, ani moja rodzina. Na ten moment nie ma mowy bym oddała zarodki do az, nie mogłabym się pogodzić z tym, że gdzieś jest dziecko podobne do mojego syna, nasze geny. „Na szczęście” mieliśmy tylko 3 zarodki, zawsze chciałam mieć trójkę dzieci więc jeśli się da to przetransferuje wszystkie ;) a jak nie to będę płacić 20 lat za mrożenie i będę miała nadzieje, że przez ten czas prawo w Polsce się zmieni w tym temacie ;)
kurczę no a ja jednak te zarodki traktuję jako dzieci i tutaj jest mój największy dylemat co do ivf, że będę miała ich za dużo 🙈 co oczywiście jest bardzo rzadkie. Ale myślę, że po prostu jak już coś realnie zaczniemy koło ivf działać to otwarcie będę mówić o tym lekarzowi.
Ale ja też pochodzę x bardzo katolickiej rodziny… dlatego też już powiedziałam mężowi że ja z ivf jestem jak najbardziej okej, ale no mam warunek jeden że nikomu ale to nikomu o tym nie powiemy. O ile mogłabym znajomym, bo dla mnie to nie jest powód do wstydu, tak bardzo boję się reakcji rodziców a przede wszystkim czy aby na pewno nie będą tego dziecka traktować jakoś inaczej (dodam że na prawdę są cudownymi rodzicami, ale jednak niektóre przekonania mają bardzo konserwatywne), a pewność że do nich ta informacja nie dojdzie jest tylko wtedy jak nie powiemy nikomu 🙃 ahhh trochę odwróciłam to pytanie, ale potrzebowałam się wygadać ❤️
Jak napisałam wyżej - moja rodzina nie jest wierząca, ale męża już tak, bardzo i powiedzieliśmy im wprost. Jak tylko okazało się, że temat dotyczy nas a więc też ich to od razu zmienili podejście i już okazało się, że ivf to nic strasznego tylko szansa na rodzicielstwo dla wielu par. Ale gdyby moi rodzice ze względu na sposób w jaki zaszłam w ciążę odrzucili moje dziecko albo traktowali je gorzej niż pozostałych wnuków to zerwałabym z nimi kontakt natychmiast, choćby nie wiem jak kochani byli. Nigdy bym im tego nie wybaczyła.

Wartość bety w 9dpt Pachnie bliźniakami 🤩
Eee, nie no, bez przesady;) u mnie w 11dpt beta była prawie 700 i ciąża pojedyczna, nikt nie sugerował inaczej ;)
 
Obudziłam się dzisiaj jak nowo narodzona 🙈 Ogródek podlany, warzywa zebrane. Właśnie nastawiłam rosołek i zabieram się za pasztet z cukinii. Tylko aż się zaczęłam martwić czemu nagle jajniki mniej bolą niż wczoraj 🤡
Mnie też dzisiaj jest zdecydowanie lepiej niż wczoraj, nie wiem od czego to zależne może już urosły pęcherzyki ile musiały i się rozepchały 😅 Ale już przestępuje z nogi na nogę, bo zostało mi jeszcze 3 zastrzyki do końca 🎉 Raz Puregon, raz Ganirelix i raz Ovitrelle 🎉🎉
 
Najlepiej będzie jak sprawdzisz jak to działa w Twojej klinice. Większość klinik ma kolejki na wizyty kwalifikacyjne i trzeba czekać nawet dwa miesiące. Szczególnie jeżeli zależy Ci na konkretnym lekarzu.
w tej klinice pracuje Profesor z dziedziny onkologii,który będzie musiał zrobić zabieg u mnie, będzie musiał współpracować z lekarzem niepłodności z tej kliniki, dlatego zależy mi na kriobanku,bo lekarze się znają.
 
reklama
Do góry