Iskierka71
Fanka BB :)
Witam serdecznie, jestem padnięta jak nie wiem co i to nie z powodu pracy....
Ale po kolei :-).
Oczywiście jak zadzwonił budzik to szlag mnie trafił - tak mi się nie chciało wstawać. No, ale słowo się rzekło i trzeba było iść.
Firma zajmuje się (tak ogólnie) pakowaniem sera. Ser w wiórkach, kostkach, proszku i tym podobne pakowany jest wg konkretnego zamówienia sklepu (C1000, AH).
Na szczęście znam tę firmę, bo pracowałam już tam czerwiec-sierpień 2011. Niektóre osoby nawet mnie pamiętały, dzięki temu nie musiałam długo czekać i zwiedzać zakładu, tylko od razu zaprowadzili mnie na konkretną taśmę. A tam stół obniżony do połowy łydki, na stole wysoki karton do którego z maszyny pakującej wpadały malutkie woreczki z 10g sera krojonego w cieniutkie kwadraciki (podobno dla linii lotniczych), a przy stole wysokie krzesełko. To była maszyna, na której zaczynałam w czerwcu, więc nawet nie musieli mi mówić co mam robić.
Generalnie praca polegała na tym, że pilnowałam wpadających woreczków kontrolując je wzrokowo, czy ser nie znajduje się w zgrzewie. Woreczków było 400 na każdy karton, maszyna sama liczy i daje sygnał do zmiany kartonu. Operator maszyny poinformował mnie, że nie muszę nawet schodzić z krzesełka by zakleić taśmą karton i odstawić na paletę bo on to zrobi sam . To była dal mnie nowość, bo poprzednio zawsze robiłam to sama. Ale jak nie, to nie. Czasami jak widziałam ze operator robi coś innego (kroi w maszynie obok ser lub wyrywkowo kontroluje szczelność woreczków) to oczywiście schodziłam rozprostować kości i zaklejałam karton.
Generalnie pracowało mi się bardzo dobrze, co zawdzięczam waszemu trzymaniu kciuków - bardzo serdecznie dziękuję
Wprawdzie moje bobo chyba nie było zachwycone faktem, że mama zamiast spać trochę gniecie brzuszek na krześle bo wierzgało aż miło
Wróciłam do domu i postanowiłam zdrzemnąć się godzinkę. No, ale jak się tu zdrzemnąć, kiedy córka śpiewa, syn gra w strzelanki bez słuchawek, a pies szczeka jak wściekły...
Poleżałam godzinkę, wzięłam prysznic i usiedliśmy do obiadu. A po obiedzie zaczął się horror, bo syn próbował mi wmówić, że nauczył się zadanego mu w zeszłą sodę materiału.... Niestety, udowodniłam mu, że zamiast się uczyć to udaje i zaczęła się walka. Nie pomogły prośby ani groźby więc trzeba było przejść do czynów. Na początek w ruch poszedł zakaz włączanie komputera (na czas na razie nieokreślony), a gdy to nie pomogło usłyszał, że niestety na chwile obecna z footballem koniec. Nie ma treningów, nie ma meczy dopóki nam nie pokaże że się przykłada do nauki...
Pomyślicie ze jesteśmy wyrodni rodzice... Możecie tak myśleć, ale on powtarza grupę 6, bo miał trudności z językiem i matematyką. Obiecał, że teraz będzie lepiej a generalnie jest tak samo. Owszem, podciągnęliśmy go z tabliczki mnożenia (po holendersku), niby język zna, czytać potrafi ale robi to bez zrozumienia....
Przeczyta 5 linijek, odpowie na pytania, przeczyta 5 kolejnych, znów odpowie na pytania a jak mu zadać pytanie z 5 wcześniejszych linijek to już nie wie o czym była mowa....
Ręce i nogi opadają.
Aż się pobeczałam. Nie krzyczymy na niego, bo wiemy doskonale, że to odnosi odwrotny skutek. Ale tłumaczyć już nie mamy siły. Siedział teraz przy nas godzinę i czytał ten tekst na okrągło, chyba z 10 razy. A prawie przy każdym pytaniu był problem, bo albo nie wiedział o co chodzi albo podawał nie kompletne odpowiedzi.
Nie wymagamy od niego 10 czy nawet 8. Niech zda na 7 bo to taka polska solidna trójka. Poniżej cyfry 7 to już jest niedostateczny.....
Dodam jeszcze, że córka egzaminuje go z tekstu po holendersku (córka, bo my z mężem ciągle sami uczymy się języka), nie każemy mu tekstu tłumaczyć na polski lub odwrotnie. Ma odpowiadać w języku w którym ten tekst czytał. Bez rezultatu....
Wyżaliłam się trochę mi lepiej. Wybaczcie że się tak rozpisałam...
Ale po kolei :-).
Oczywiście jak zadzwonił budzik to szlag mnie trafił - tak mi się nie chciało wstawać. No, ale słowo się rzekło i trzeba było iść.
Firma zajmuje się (tak ogólnie) pakowaniem sera. Ser w wiórkach, kostkach, proszku i tym podobne pakowany jest wg konkretnego zamówienia sklepu (C1000, AH).
Na szczęście znam tę firmę, bo pracowałam już tam czerwiec-sierpień 2011. Niektóre osoby nawet mnie pamiętały, dzięki temu nie musiałam długo czekać i zwiedzać zakładu, tylko od razu zaprowadzili mnie na konkretną taśmę. A tam stół obniżony do połowy łydki, na stole wysoki karton do którego z maszyny pakującej wpadały malutkie woreczki z 10g sera krojonego w cieniutkie kwadraciki (podobno dla linii lotniczych), a przy stole wysokie krzesełko. To była maszyna, na której zaczynałam w czerwcu, więc nawet nie musieli mi mówić co mam robić.
Generalnie praca polegała na tym, że pilnowałam wpadających woreczków kontrolując je wzrokowo, czy ser nie znajduje się w zgrzewie. Woreczków było 400 na każdy karton, maszyna sama liczy i daje sygnał do zmiany kartonu. Operator maszyny poinformował mnie, że nie muszę nawet schodzić z krzesełka by zakleić taśmą karton i odstawić na paletę bo on to zrobi sam . To była dal mnie nowość, bo poprzednio zawsze robiłam to sama. Ale jak nie, to nie. Czasami jak widziałam ze operator robi coś innego (kroi w maszynie obok ser lub wyrywkowo kontroluje szczelność woreczków) to oczywiście schodziłam rozprostować kości i zaklejałam karton.
Generalnie pracowało mi się bardzo dobrze, co zawdzięczam waszemu trzymaniu kciuków - bardzo serdecznie dziękuję
Wprawdzie moje bobo chyba nie było zachwycone faktem, że mama zamiast spać trochę gniecie brzuszek na krześle bo wierzgało aż miło
Wróciłam do domu i postanowiłam zdrzemnąć się godzinkę. No, ale jak się tu zdrzemnąć, kiedy córka śpiewa, syn gra w strzelanki bez słuchawek, a pies szczeka jak wściekły...
Poleżałam godzinkę, wzięłam prysznic i usiedliśmy do obiadu. A po obiedzie zaczął się horror, bo syn próbował mi wmówić, że nauczył się zadanego mu w zeszłą sodę materiału.... Niestety, udowodniłam mu, że zamiast się uczyć to udaje i zaczęła się walka. Nie pomogły prośby ani groźby więc trzeba było przejść do czynów. Na początek w ruch poszedł zakaz włączanie komputera (na czas na razie nieokreślony), a gdy to nie pomogło usłyszał, że niestety na chwile obecna z footballem koniec. Nie ma treningów, nie ma meczy dopóki nam nie pokaże że się przykłada do nauki...
Pomyślicie ze jesteśmy wyrodni rodzice... Możecie tak myśleć, ale on powtarza grupę 6, bo miał trudności z językiem i matematyką. Obiecał, że teraz będzie lepiej a generalnie jest tak samo. Owszem, podciągnęliśmy go z tabliczki mnożenia (po holendersku), niby język zna, czytać potrafi ale robi to bez zrozumienia....
Przeczyta 5 linijek, odpowie na pytania, przeczyta 5 kolejnych, znów odpowie na pytania a jak mu zadać pytanie z 5 wcześniejszych linijek to już nie wie o czym była mowa....
Ręce i nogi opadają.
Aż się pobeczałam. Nie krzyczymy na niego, bo wiemy doskonale, że to odnosi odwrotny skutek. Ale tłumaczyć już nie mamy siły. Siedział teraz przy nas godzinę i czytał ten tekst na okrągło, chyba z 10 razy. A prawie przy każdym pytaniu był problem, bo albo nie wiedział o co chodzi albo podawał nie kompletne odpowiedzi.
Nie wymagamy od niego 10 czy nawet 8. Niech zda na 7 bo to taka polska solidna trójka. Poniżej cyfry 7 to już jest niedostateczny.....
Dodam jeszcze, że córka egzaminuje go z tekstu po holendersku (córka, bo my z mężem ciągle sami uczymy się języka), nie każemy mu tekstu tłumaczyć na polski lub odwrotnie. Ma odpowiadać w języku w którym ten tekst czytał. Bez rezultatu....
Wyżaliłam się trochę mi lepiej. Wybaczcie że się tak rozpisałam...
Nana, ja jestem zapisana w woningnet.nl. Co dwa tygodnie są nowe oferty domów socjalnych. Oglądam i jak mi się jakiś spodoba to klikam w "reageer". Oczywiście już od razu widać ile osób jest chętnych na to mieszkanie, ale czasem można mieć szczęście bo osoby przed tobą mogą z różnych powodów z domu/mieszkania zrezygnować (za małe, za duże, za wysoki czynsz, stare, niekomfortowe itp)ANETKA a jakie sa te opcje u ciebie.powiedzcie mi tez jak dlugo czekalyscie na swoje mieszkania.bo u nas to wyglada kiepsko.czy ja dobrze rozumiem ,ze trzeba byc wysoko na liscie zeby moc reagowac czy kazdy moze.i co to wlasciwie znaczy ze ja reaguje.