Hej! Jak dobrze, że nie tylko ja leżę (to znaczy głupio to zabrzmiało, oczywiście życzę Ci, żeby trwało to jak najkrócej, ale przynajmniej możemy się wspierać

). Ja leżę trochę zapobiegawczo, też miałam dziwne plamienia, niby niewiele, ale jednak. Pierwsze 12 maja - spanikowałam, bo pierwszą ciążę miałam biochemiczną, zaczęłam brać Duphaston, 22 maja była wizyta i wszystko z dzieckiem ok. Drugie plamienie 25 maja, zarówno pierwsze, jak i drugie po dłuższym spacerze, więc miałam mniej chodzić, ale trzecie (minimalne, ale wolę dmuchać na zimne) 31 maja, więc teraz lekarz powiedział, żebym do wizyty poleżała w domu. Wpadam już w paranoję, bo każdy, najmniejszy śluz wydaje mi się podejrzany, ale staram się nie wkręcać sobie za dużo. Zarówno mój lekarz, jak i przyjaciółka mamy, która jest ginekologiem, mówią, że to nic takiego, że organizm się oczyszcza, ale żebym dla własnego spokoju poleżała. A jak to wygląda u Ciebie?