No ja miałam być z mężem ale wyszło inaczej i do tej pory tego żałuję... Pojechałam do szpitala wieczorem z plamieniem w 39tc, niby nic się nie działo i jeszcze duużo czasu jak stwierdziła lekarka. Więc mąż wrócił do domu i liczyłam że wyjdę za te 2-3dni. Ale zaczęło się za 2h, zdążyłam mu napisać sms żeby brał jutro wolne i przyjeżdżał. A on zrozumiał że ma przyjechać jutro, a nie natychmiast...bo przecież pierwszy poród to będzie trwał i trwał, tak sobie zapamiętał... I sobie spokojnie spał a ja w nocy rodziłam... Czasem zostawałam sama bo położna sobie wychodziła i to było najgorsze...
Jak wreszcie zadzwoniłam do niego o 6 rano i mu mówię przyjeżdżaj do NAS, to oczywiście był w szoku. Dlatego polecam wyraźnie dać do zrozumienia że to JUŻ, jeśli osoba towarzysząca będzie musiała dojechać[emoji23] Tym razem już po zrobieniu testu zapowiedziałam że bez niego się nie ruszam