czesc Grudnioweczki,
zaraz się zabiorę za nadrabianie zaległości, mam nadzieję, że się uda
wypisali mnie dzis ze szpitala. jest wszystko ok, ale jak sie okazalo, trafilam do nich w ostatecznym momencie, bo istnialo realne ryzyko poronienia
w każdym razie ustabilizowali mnie jakoś i mam bezwzględnie leżeć.
od okolo tygodnia czulam silne kłucjące bóle w okolicy jajników, a później, jakby taką pręgą łączyły przez całe podbrzusze. w sobote bylismy z mezem z sklepie i jak mnie zabolało to aż się zgięłam w pół i popłakałam. całą noc męczyło mnie to pobolewanie i w niedzielę rano M. zawiózł mnie do szpitala na izbę przyjęć. po badaniu od razu mnie zapakowali do łóżka, kroplówka z magnezem, no spa, końska dawka luteiny i leżenie.
dowiedziałam się też, że to, że nie plamię, mogło być dla mnie zdradliwą pociechą, bo macica regularnie się kurczyła (nie czułam tego, bo mam "za silne mięśnie brzucha"
) i gdybym jeszcze kilka dni pochodziła to pewnie straciłabym dziecko :-(
szczęśliwie z maluchem wszystko jest ok, jest duży, szybko rośnie i wg USG termin porodu jest szybszy niż ten wg OM, bo zamiast 15-16 grudnia będzie to raczej 6-8 grudnia, czyli ok tydzień szybciej. Maluch waży 244g, mierzy 13,7cm (kawał chłopa hehe). wiercił się strasznie i ciężko go było pomierzyć i pomachał mi na ekranie :-)
wg zaleceń mam leżeć i leżeć i leżeć. maksymalnie mogę podnieść pół kg
czyli nawet torebki nie mogę nosić haha
najadłam się stresu i chyba czeka mnie kilka miesięcy leżakowania, mam nadzieję, że dam radę!
strasznie się cieszę, że jestem już w domu, jednak w domu najlepiej.
stęskniłam się też za Wami :-)
spokojnego i miłego dnia!!!!