Dziewczyny, dotrwałyśmy w dwupakach (+ trójeczka Salsika) do listopada! To sukces!
Gosia, ja również słyszałam (i to wczoraj), że duża ilość wód płodowych sprzyja obracaniu się dziecka.
Pyszczek, to nie jest tak z tym bólem, który sprawia dziecko. Nie chodzi o mocniejsze kopnięcia. Chodzi o momenty, kiedy np. próbuje włożyć stopę tam, gdzie nie ma na to miejsca (ja np. nie mam żadnej "kieszeni" miedzy żebrami a skórą, a mała ciągle próbuje włożyć tak stópki), albo uciśnie pęcherz nagle tak, że aż zaczyna piec i nie da się iść. Odczucie bywa naprawdę dotkliwe, a na dodatek dziecko nie odpuszcza dopóki samo nie uzna, że już
Agapa, mama nadzieję, że uodporniłaś się już na wszystko choróbska i M. zostawi sobie swoje dla siebie. Patrz, zawsze to on spał sobie smacznie kiedy Ty czuwałaś. Kiedy jego męczyło, Ty... znowu czuwałaś. Gdzie ta sprawiedliwość?
Mirabelka, to dziecinne, ale najlepszą odpowiedzią na takie wymknięcie się byłoby... wymknięcie się
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Nie jest to właściwy dzień, ani pewnie też sposób, ale faceci są na tyle niedomyślni, że dopiero trzeba im zrobić to samo (a potem jeszcze wyjaśnić), żeby mogli pojąć, jak się czujemy. Trzymam kciuki za poprawę atmosfery. Oby po spotkaniu z mamusią zatęsknił za kobietą swojego życia
Mój M. kombinuje jak może, żeby jak najkrócej być ze mną na cmentarzu. Bo "trzy godziny stania bez sensu" są dla niego bardzo męczące :/ Jak dla mnie nie musi jechać w ogóle skoro to taka kara. Ja mam wszystkich bliskich na jednym cmentarzu. Na dodatek to rocznica śmierci mojej babci, a od 4 miesięcy leży tam również mój ulubiony kuzyn
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Nie wyobrażam sobie, żeby mogłoby mnie tam nie być, albo żebym tylko przeszła przez cmentarz i zapaliła świeczki...
W mojej rodzinie święto zmarłych traktowało się zawsze poważnie. To nie tylko chwila pamięci o naszych bliskich, ale też spotkanie tych, którzy zostali i mają pamiętać. Rodzice mojego M. z kolei niegdy nie przywiązywali do tego wagi. Sami jeżdżą na cmentarz, ale dzieci raczej nie brali ze sobą. Stwierdziłam kiedyś, że efektem takiego wychowania będzie to, że pewnego dnia, kiedy ich zabraknie nikt nie będzie zaglądał na groby ich i ich przodków, bo nie przekazali tej potrzeby i tradycji swoim dzieciom. Jak dla mnie to smutna perspektywa i ja wychowam Emilkę inaczej
![Frown :( :(](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)